Krzysztof Adam Kowalczyk: Inflacja spada, ale to warzywa wyręczyły NBP

Spadek cen w lipcu wynika główne ze zjawisk sezonowych. I raczej nie jest zasługą Narodowego Banku Polskiego oraz Rady Polityki Pieniężnej. Bo nawet dzieci wiedzą, że latem warzywa i owoce ostro tanieją.

Publikacja: 14.08.2023 12:00

Baner na siedzibie NBP

Baner na siedzibie NBP

Foto: Fotorzepa/Joanna Żyngiel

GUS potwierdził właśnie wstępne dane: w lipcu przeciętny poziom cen mierzony wskaźnikiem CPI spadł w stosunku do czerwca o 0,2 proc. i jest 10,8 proc. powyżej poziomu z lipca. Spadek cen to w największym stopniu zasługa cen żywności, które zmalały o 1,3 proc., licząc miesiąc do miesiąca. Przy tym największy wkład do spadku ogólnego wskaźnika inflacji miały warzywa (minus 0,22 pkt proc.), odzież (minus 0,1 pkt proc.) i owoce (minus 0,08 pkt proc.).

Czytaj więcej

GUS podał nowe dane o inflacji za lipiec. Nadal dwucyfrowa

Czyje zasługi w walce z inflacją

Lipcowy spadek cen to zatem efekt zmian sezonowych. Nawet dziecko wie, że latem owoce i warzywa zwykle tanieją jak szalone. Odzież zaś tanieje w związku ze tradycyjnymi lipcowymi wyprzedażami. W tym kontekście prężenie przez polski bank centralny piersi od orderów za zasługi w walce z inflacją i wychwalanie własnych zasług na słynnym banerze w centrum Warszawy wydać się może naciągane. Ktoś złośliwy powiedziałby wręcz, że warzywa w lipcu wyręczyły bank centralny (i RPP) w walce z inflacją.

Czytaj więcej

Zaskakujący baner NBP: „Ceny prawie się nie zmieniły”, „dzięki NBP”

W tym kontekście mocno przedwczesna wydaje się zapowiedź prezesa Adama Glapińskiego, że skoro tylko wskaźnik inflacji spadnie poniżej 10 proc. (co możliwe jest już w sierpniu), to można zacząć obniżać stopy procentowe NBP. Bo akurat żywność, która tanieje latem, a także paliwa, których spadek cen wcześniej ciągnął w dół inflację, są poza obszarem oddziaływania krajowej polityki pieniężnej. Zresztą paliwa zaczęły znów drożeć i na powrót stają się – nomen omen – paliwem dla inflacji.

To nie koniec walki z inflacją, za wcześnie na cięcie stóp

Wśród ekonomistów dominuje pogląd, że skoro bank centralny zbyt późno zaczął podnoszenie stóp procentowych, to teraz trzeba im dać popracować i nie odpuszczać walki z inflacją na 10 minut przed końcem meczu.

Bo 10 proc. to nadal cztery razy więcej niż wynosi oficjalny cel inflacyjny NBP. A przecież nikt go – przynajmniej oficjalnie - nie zmieniał.

GUS potwierdził właśnie wstępne dane: w lipcu przeciętny poziom cen mierzony wskaźnikiem CPI spadł w stosunku do czerwca o 0,2 proc. i jest 10,8 proc. powyżej poziomu z lipca. Spadek cen to w największym stopniu zasługa cen żywności, które zmalały o 1,3 proc., licząc miesiąc do miesiąca. Przy tym największy wkład do spadku ogólnego wskaźnika inflacji miały warzywa (minus 0,22 pkt proc.), odzież (minus 0,1 pkt proc.) i owoce (minus 0,08 pkt proc.).

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich