Na nic się zdały gigantyczne demonstracje, groźby strajków, wyniki sondaży, bunt rezerwistów z kluczowych dla obrony sektorów armii. Nawet nawoływania do opamiętania ze strony Joe Bidena, wielkiego sojusznika zza oceanu. Posłowie partii rządzących w otoczonym przez protestujących Knesecie, pod nieobecność bojkotującej głosowanie opozycji, poparli ustawę ograniczającą kompetencje Sądu Najwyższego. I nie zamierzają na tym poprzestać, realizując swoją wizję wymiaru sprawiedliwości.
Sąd Najwyższy jest, a może był, najważniejszym kontrolerem poczynań polityków dysponujących większością w jednoizbowym parlamencie. W Izraelu nie ma senatu, prezydent pełni funkcje ceremonialne, mechanizmów równoważących i korygujących działania rządu jest mniej niż w wielu krajach demokratycznych. Stąd obawy o przyszłość demokracji w Izraelu wyrażane od wielu miesięcy na ulicach.
Czytaj więcej
Prawdziwą stawką rozstrzygającej debaty w Knesecie był system polityczny państwa żydowskiego, kondycja armii, a nawet perspektywa wojny domowej.
Wyrażane wytrwale i masowo – w protestach uczestniczyły setki tysięcy Izraelczyków. Biorąc pod uwagę liczbę ludności – bez porównania więcej niż w Polsce. Dlaczego troska o wymiar sprawiedliwości skłoniła do demonstracji, do wygłoszenia ważnych deklaracji i podjęcia ryzyka tak wielu ludzi? Powodów jest sporo, kluczowym wydaje się jednak położenie Izraela, świętującego niedawno 75. rocznicę niepodległości. Chodzi o bezpieczeństwo kraju, w którym nowe prawo dyktują nacjonaliści i religijni ekstremiści. Upodabniając go do bliskowschodniego otoczenia, oddalając od Zachodu.
Po wybiciu zębów Sądowi Najwyższemu nic już nie powstrzyma przyśpieszonej żydowskiej kolonizacji na terenach okupowanych. Palestyńczyków jest coraz więcej, a miejsca dla nich coraz mniej. Bronić się Izraelowi będzie coraz trudniej, zwłaszcza że część oficerów nie będzie chciała walczyć za „dyktaturę”. Jest nawet szybsza i gorsza opcja dla bezpieczeństwa Izraela – wojna domowa. O tym, że tak może się skończyć proces wszczęty przez premiera Beniamina Netanjahu, wspomniał jego były sojusznik, eksprezydent Reuwen Riwlin.