Michał Szułdrzyński: Aborcyjny game changer

Bez względu na to, jak kto moralnie ocenia stanowisko Tuska w sprawie aborcji, w pewien sposób orientuje ono całą scenę polityczną wokół tej kwestii.

Publikacja: 01.09.2022 22:00

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: PAP/Tomasz Waszczuk

Wystąpienie Donalda Tuska w Olsztynie, w którym zadeklarował, że PO pierwszego dnia po wyborach złoży w Sejmie ustawę legalizującą aborcję na życzenie do 12. tygodnia ciąży, było zwieńczeniem nie tylko drugiej edycji Campusu Polska Przyszłości Rafała Trzaskowskiego. Było też zwieńczeniem pewnej epoki politycznej. Lewica miała zresztą o to pretensje do Tuska, że gdy rządził, nie zmienił w najważniejszych sprawach obyczajowych ani przecinka w polskim prawie. Nie wprowadził związków partnerskich, nie zmienił też przepisów dotyczących aborcji, zachowując konserwatywne status quo.

Czytaj więcej

Słowa Donalda Tuska o aborcji nie oznaczają "czystek" na listach PO

Jednak to status quo upadło jesienią 2020 r., gdy Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej usunął z polskiego prawa jedną z trzech przesłanek legalnej aborcji, zrywając tym samym tzw. kompromis aborcyjny. Od tego czasu stanowisko PO nie było jednoznaczne. Paradoksalnie więc autorem przemiany, którą przeszła Platforma Obywatelska, jest ten, kto ponosi polityczną odpowiedzialność za tamtą decyzję TK, a więc Jarosław Kaczyński, który wybrał takich sędziów do Trybunału i pozwolił swoim posłom złożyć skargę konstytucyjną. Bez niego aborcja nie stałaby się jednym z głównych tematów trwającej już kampanii wyborczej przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.

Tusk, stając po stronie większości (aż dwie trzecie respondentów popiera legalizację aborcji do 12. tygodnia), stawia PiS w bardzo niekomfortowej sytuacji

Mówiąc, że nie zgodzi się na to, by na listach PO wystartował ktokolwiek, kto nie jest zwolennikiem legalizacji aborcji do 12. tygodnia (później Platforma doprecyzowała, że chodzi wyłącznie o członków partii, nie zaś innych ugrupowań, które weszłyby w skład ewentualnej listy koalicyjnej), Tusk sprawił, że to właśnie przerywanie ciąży stać się może głównym tematem różniącym partie opozycyjne. Wszak w związanej z PSL Koalicji Polskiej działają dziś politycy, którzy są zbyt konserwatywni jak na dzisiejszą Platformę. W sprawie aborcji zarówno Koalicja Polska, jak i Polska 2050 Szymona Hołowni opowiadają się za tym, by decyzję podjęli Polacy w referendum. I choć sondaże pokazują, że elektorat Hołowni jest znacznie bardziej liberalny w tej kwestii niż oficjalne stanowisko partii, deklaracja Tuska raczej nie ułatwi rozmów o jednej liście, szczególnie ludowcom. W efekcie partie tzw. opozycji demokratycznej łączyć będzie niechęć do PiS, ale dzielić właśnie podejście do przerywania ciąży.

Czytaj więcej

Zuzanna Dąbrowska: Dlaczego lewicy nie było na Campusie Rafała Trzaskowskiego

Deklaracja Tuska ma też kolosalne znaczenie dla samej Platformy Obywatelskiej. Jeśli przewodniczący deklaruje, że nie pozwoli startować nikomu, kto nie zagłosuje za wnioskiem o legalizację aborcji, oznacza to, że likwiduje de facto konserwatywne skrzydło tej partii, które często odwoływało się do deklaracji ideowej PO, ogłoszonej na samym początku istnienia tego ugrupowania, wprost cytującej Dekalog. Pokazuje to ewolucję PO. Zwłaszcza że jeszcze rok temu Tusk na Campusie uciekł od pytania o aborcję, a pytany o związki partnerskie odpowiedział, że najpierw trzeba do nich przekonać społeczeństwo, a dopiero potem zmieniać prawo. W ciągu roku więc znacznie wyostrzył swoje stanowisko.

Ale słowa przewodniczącego Platformy mają olbrzymie znaczenie nie tylko dla jego partii i opozycji, ale też całej sceny politycznej w Polsce. Bo – jeśli popatrzyć na badania opinii społecznej – Tusk, stając po stronie większości (aż dwie trzecie respondentów popiera legalizację aborcji do 12. tygodnia), stawia PiS w bardzo niekomfortowej sytuacji. Obecnego status quo po wyroku TK nie akceptuje dziś też duża część wyborców PiS; za legalizacją aborcji według pomysłu Tuska jest nawet co trzeci wyborca partii Kaczyńskiego. Prezesowi PiS byłoby więc ciężko iść do wyborów w 2023 r. z tematem aborcji na sztandarach. Zresztą największy spadek poparcia PiS zanotował właśnie po protestach społecznych po wyroku TK. Stanięcie w roli obrońcy tego wyroku raczej PiS nie pomoże, przeciwnie: może przypomnieć emocje sprzed dwóch lat.

Wystąpienie Donalda Tuska w Olsztynie, w którym zadeklarował, że PO pierwszego dnia po wyborach złoży w Sejmie ustawę legalizującą aborcję na życzenie do 12. tygodnia ciąży, było zwieńczeniem nie tylko drugiej edycji Campusu Polska Przyszłości Rafała Trzaskowskiego. Było też zwieńczeniem pewnej epoki politycznej. Lewica miała zresztą o to pretensje do Tuska, że gdy rządził, nie zmienił w najważniejszych sprawach obyczajowych ani przecinka w polskim prawie. Nie wprowadził związków partnerskich, nie zmienił też przepisów dotyczących aborcji, zachowując konserwatywne status quo.

Pozostało 87% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich