Powódź w Polsce. Jacek Siewiera: Tych słów bez wątpienia Donald Tusk żałuje

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera, który właśnie wrócił z objazdu terenów dotkniętych powodzią, stwierdził, że burmistrzowie nie do końca wiedzieli, iż problem związany z ekstremalną sytuacją pogodową będzie tak poważny.

Publikacja: 18.09.2024 10:26

Jacek Siewiera

Jacek Siewiera

Foto: PAP/Michał Meissner

 - Póki woda nie spadła i póki ulice nie zmieniły się w rwące rzeki, bardzo często burmistrzowie nie dostali informacji lub (dostali) informację, że nie ma powodów do przesadnego niepokoju – stwierdził Siewiera. W odpowiedzi na pytanie o to, czy zasadnym zarzutem jest niewłaściwy przepływ informacji, szef BBN odparł, że w Raciborzu, po spotkaniu z mieszkańcami, ewakuacji odmówiły „raptem cztery osoby”. - Ale to wymagało czterech spotkań, tłumaczenia, odpowiedniego czasu i właściwej łączności z władzami centralnymi – ocenił. 

Jak powiedział Siewiera, ludzie "rzeczywiście są wściekli, i mają do tego prawo”. - Ale to pan redaktor powinien formułować takie zarzuty, ja jestem od oceny zdarzeń - zwrócił się do prowadzącego rozmowę.

Czytaj więcej

Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi

Jacek Siewiera: Rozgrywka polityczna to jedno, ale należy zająć się ustawą o ochronie ludności

Siewiera mówił o rozmowie, którą odbył na wałach przeciwpowodziowych ze starostą nyskim. Prowadzący rozmowę wspomniał także o zarzutach, które padły z innymi samorządowcami: burmistrzów Kłodzka, Lwówka Śląskiego. - Rozgrywka polityczna to jedno, ale mamy na warsztacie ustawę o ochronie ludności. Należy wyciągnąć jak najwięcej wniosków, spisać je, przeanalizować i włączyć do ustawy o ochronie ludności, żeby informacje płynęły wcześniej, żeby zbiorniki retencyjne miały możliwość przygotowania na falę przychodzącą. To jest ten strategiczny aspekt – dodał szef BBN. 

Padło też pytanie o reakcję państwa, i słowa premiera Donalda Tuska, że „najlepszym specjalistą od pomocy jest Jurek Owsiak”. Siewiera stwierdził, że „wzywanie Jurka Owsiaka na pomoc wygląda źle". - Państwo nie ma prawa abdykować w takiej sytuacji. Ja również darzę sympatią pana Jerzego Owsiaka, nie wiem, czy jest odwzajemniona, ale myślę, że tych słów bez wątpienia premier żałuje. Jak również słów o tym, że ”nie ma powodów do budowania przesadnie negatywnych scenariuszy” - ocenił. 

Co Donald Tusk powiedział w piątek i we wtorek, w czasie konferencji z Jurkiem Owsiakiem?

Tusk i Owsiak wystąpili we wtorek na wspólnej konferencji prasowej. Szef rządu zachęcał do pomocy powodzianom. Podkreślił, że już teraz – korzystając z możliwości rządowych, m.in. Agencji Rozwoju Przemysłu – do takich miejscowości jak Kłodzko i Nysa jest dostarczana żywność czy woda. - To jest już masywna pomoc, ale nic nie zastąpi (...) wielkiego zrywu. Trzeba tylko pomóc wszystkim tym, którzy od razu ruszyli ze swoimi sercami do pomocy, by to było dobrze skoordynowane – powiedział Tusk. Premier apelował też o wsparcie akcji pomocowej organizowanej przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. - Pan Jerzy Owsiak pierwszy zwrócił mi uwagę, żeby szanować i promować wszystkie inicjatywy bez wyjątku. Wpłacajcie, przesyłajcie dary, pomagajcie tym wszystkim, którzy tego potrzebują - mówił. 

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Powódź w Polsce. Dlaczego PiS gra powodzią i narzuca narrację w sprawie pomocy rządu Donalda Tuska

Z kolei w piątek premier powiedział po odprawie ze służbami w związku z zagrożeniem powodziowym na Dolnym Śląsku, że prognozy pogody "nie są przesadnie alarmujące". - Wiadomo, że nie można lekceważyć tej sytuacji, ale chcę powiedzieć, że dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w jakiejś skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju. Jeśli się można czegoś spodziewać - i na to chcemy być przygotowani – to oczywiście lokalnych podtopień czy tzw. powodzi błyskawicznych, a więc zlokalizowanych w jakimś miejscu – powiedział wówczas premier.

 - Póki woda nie spadła i póki ulice nie zmieniły się w rwące rzeki, bardzo często burmistrzowie nie dostali informacji lub (dostali) informację, że nie ma powodów do przesadnego niepokoju – stwierdził Siewiera. W odpowiedzi na pytanie o to, czy zasadnym zarzutem jest niewłaściwy przepływ informacji, szef BBN odparł, że w Raciborzu, po spotkaniu z mieszkańcami, ewakuacji odmówiły „raptem cztery osoby”. - Ale to wymagało czterech spotkań, tłumaczenia, odpowiedniego czasu i właściwej łączności z władzami centralnymi – ocenił. 

Pozostało 87% artykułu
Klęski żywiołowe
Bez pieniędzy, bez mieszkania. Powodzianie opowiadają o kłopotach z rządowym wsparciem
Klęski żywiołowe
Płonie dawna fabryka mebli w Sulechowie. Kłęby dymu nad miastem
Klęski żywiołowe
Jakie zabytki zniszczyła powódź na południu Polski?
Klęski żywiołowe
Klienci i pracownicy galerii handlowej w Krakowie ewakuowani. Wybuchł pożar
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Klęski żywiołowe
Pożar w technikum gastronomicznym. Ok. 450 osób musiało się ewakuować