Doprowadziło to ostatecznie, przy biernym sprzeciwie Brukseli, do wprowadzenia ograniczeń w imporcie zbóż z Ukrainy. Kijów złożył z tego powodu skargę na Polskę – a także Słowację i Węgry – do WTO. Niestety, regionalna rywalizacja ma szerszy wymiar, bo tani drób importowany bez ograniczeń z Ukrainy wypycha polski drób z rynków UE, a tam Polska nie jest w stanie zablokować ukraińskiego importu.
Negocjacje mają też przełożenie na napięcia w polskiej polityce. Żądanie wstrzymania importu z Ukrainy okazało się tak nośnym hasłem, że protestujący rolnicy biorą je na transparenty nawet w tym roku, choć od września ubiegłego roku oficjalnie surowce do Polski wjeżdżają tylko w ramach tranzytu.
Europa działa: przedłużono liberalizację handlu z Ukrainą
W czasie gdy zamarły rozmowy polsko-ukraińskie, na szczeblu unijnym zapadają decyzje. 13 maja 2024 r. Rada UE przyjęła rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady przedłużające liberalizację handlu z Ukrainą o kolejny rok, od 6 czerwca 2024 do 5 czerwca 2025 r.
Kontrowersje wokół zboża
Zboże było i jest najważniejszym tematem dyskusji. Ale wierzę, że Ukraina wróci na nasze tradycyjne rynki, czyli do Azji Płd.-Wschodniej, na Bliski Wschód i do Afryki Północnej – komentuje dla „Rz” Wołodymyr Łapa, były minister rolnictwa Ukrainy. Jego zdaniem Ukraina mogłaby handlować z UE (a także tam importować) mięsem, cukrem, produktami mlecznymi, owocami i warzywami. – Polska eksportuje na Ukrainę więcej, niż stamtąd importuje, co oznacza, że liberalizacja handlu jest korzystna dla obu stron – mówi Łapa. Ten realny argument jest jednak ignorowany podczas protestów rolniczych w Polsce. Niektórzy ich uczestnicy domagali się nawet kompletnego zatrzymania handlu z Ukrainą, ponieważ nadmierny import zaburzył rynki rolne. PiS wcześniej lekceważył problem, jednak teraz chce wykorzystać go przed wyborami do europarlamentu i od niedawna wspiera protesty rolników, nawet tak niefortunne, jak obecny strajk głodowy w Sejmie.
Chodzi tu o zniesienie ceł importowych UE na niektóre towary ukraińskie – w tym surowce rolne i żywność – które dotąd nie zostały jeszcze w pełni zliberalizowane na podstawie umowy o pogłębionej i kompleksowej strefie wolnego handlu (DCFTA), która jest częścią układu o stowarzyszeniu UE–Ukraina. Warto przypomnieć, że ta forma liberalizacji jest coraz mocniej krytykowana jako wspieranie Ukrainy kosztem europejskich producentów. Większej ochrony domagali się tu nie tylko polscy politycy, ale też ekonomiści czy producenci drobiu. I zmiany dopisano – ale nie doniosłe. Komisja Europejska wprowadziła automatyczny mechanizm przywrócenia kontyngentów taryfowych dla najbardziej wrażliwych produktów, takich jak cukier, jaja czy mięso drobiowe, owies, niektóre przetwory zbożowe oraz miód – w sytuacji, gdy import z Ukrainy przekroczy średnią z okresu referencyjnego, czyli od drugiej połowy 2021 r. do końca 2023 r.