Głównym problemem gospodarki nie jest, jak na Ukrainie, korupcja, tylko ustrój polityczny, reprezentowany przez prezydenta Aleksandra Łukaszenkę, który blokuje inicjatywę i wstrzymuje niezbędne reformy gospodarcze.
Dlatego, jeśli nawet aktualny prezydent straci władzę, ekspert CASE przewiduje, że najbliższy okres, czas powyborczej walki i ewentualnego przejmowania władzy, odbije się niekorzystnie na gospodarce. – W ciągu następnych kilku miesięcy żaden nowy inwestor nie zainwestuje, ograniczone będą reinwestycje, ludzie będą wyjeżdżać, wzrośnie presja inflacyjna – nawet gdyby władza się zmieniła, to pewnie ta euforia zmian nie od razu przełoży się na gospodarkę, podobnie jak było na Ukrainie – mówi Alachnovič. Konieczne reformy, na które nie zgadza się Łukaszenko, to restrukturyzacja i podział państwowych firm (60 proc. gospodarki należy do rządu). Kraj topi pieniądze w nierentownych państwowych molochach, zamiast stworzyć chociażby parasol socjalny na czas koronawirusa – w czasie pandemii ludzie masowo tracą pracę, a ponieważ zasiłek wynosi ok. 20 dol., muszą natychmiast szukać nowej, bo z pensji sięgających 500 dol. nie można zbudować oszczędności.
MFW oszacował jeszcze przed pandemią, że w tym roku perspektywy rozwoju gospodarczego Białorusi były najgorsze spośród wszystkich 27 postsocjalistycznych krajów. Ten brak reform wytykają Białorusi wszyscy analitycy. Sytuacja nieco zmieniła się w ciągu ostatnich pięciu lat, gdy kraj ten przeszedł więcej przemian niż w ciągu poprzednich 24 lat od upadku ZSRR. Według Banku Światowego białoruska gospodarka znajduje się w stagnacji od połowy 2011 r., a w 2015 r. przyszła pierwsza od 1996 r. recesja. Po kilku lepszych latach, kiedy PKB sięgało od 2,5 do 3 proc., w tym roku Bank Światowy szacuje, że PKB Białorusi skurczy się o 4 proc., najwięcej od ćwierćwiecza. Kryzys zaczął się przed pandemią, z uzależnienia Białorusi od rosyjskiej ropy i gazu. – Na początku roku doszło do kolejnej wojny cenowej kryzysu naftowego w relacjach z Rosją, Moskwa wstrzymała na kilka tygodni dostawy ropy. Białorusini uważają, że jeśli są w integracji z Rosją, powinni mieć ceny jak w Rosji, na co nie zgadzała się Moskwa. Ukrytą agendą był przekaz, że obniży ceny, jeśli Mińsk zgodzi się na kolejne etapy integracji. Na to nie chciał się zgodzić Łukaszenko – mówi Wojciech Konończuk, wiceszef Ośrodka Studiów Wschodnich.
Rosja jest kluczowa, odpowiada za ponad 50 proc. wymiany handlowej. Uzależnienie od tak humorzastego partnera okazało się groźne. Wybory przyniosły ciąg dalszy historii kryzysu gazowego – nawet jeśli Łukaszenko utrzyma władzę, to jego pozycja wobec Putina będzie osłabiona. Prezydent Rosji zresztą jako pierwszy pogratulował Łukaszence wyników wyborów.