Nie tylko NBP broni złotego

Szansę na trwalszą stabilizację kursu daje decyzja rządu, aby waluty wymieniać na rynku zamiast w banku centralnym. Ministerstwo Finansów ma jeszcze skuteczniejsze narzędzia w zanadrzu.

Publikacja: 02.03.2022 21:00

Nie tylko NBP broni złotego

Foto: Bloomberg

We wtorek kurs euro w złotych po raz pierwszy od 2009 r. przekroczył barierę 4,80 zł. To oznaczało, że w ciągu zaledwie dwóch tygodni – od czasu, gdy w oczach inwestorów znacząco wzrosło ryzyko napaści Rosji na Ukrainę – polska waluta straciła ponad 6 proc. Tak gwałtownej przecenie złotego starał się przeciwdziałać Narodowy Bank Polski. We wtorek oświadczył, że zjawisko to „nie jest spójne z fundamentami polskiej gospodarki, ani też z kierunkiem prowadzonej polityki pieniężnej NBP”. Po zamknięciu sesji poinformował zaś, że interweniował na rynku walutowym, sprzedając za złote „pewną ilość walut obcych”. Kurs euro chwilowo znalazł się dzięki temu poniżej 4,70 zł, ale wieczorem znów był powyżej 4,74 zł.

Środa przyniosła dalszą gwałtowną przecenę polskiej waluty. W pewnym momencie za euro było trzeba zapłacić już ponad 4,83 zł, najwięcej od 2009 r., a za dolara ponad 4,35 zł, najwięcej od 2001 r. Dla porównania, w połowie lutego te kursy oscylowały wokół 4,50 i 3,96 zł. Podobnie jak dzień wcześniej, po południu los złotego wyraźnie się zmienił. Polska waluta odrobiła część strat, chociaż przed godz. 16 wciąż była słabsza niż we wtorek.

Aktywne państwo na rynku

Skąd ta zmiana? NBP ponownie poinformował o interwencji na rynku walutowym. Do gry o mocniejszego złotego włączyło się jednak także Ministerstwo Finansów. Po południu poinformowało, że „środki walutowe znajdujące się w jego dyspozycji będą wymieniane przede wszystkim na rynku walutowym w odpowiedniej skali. Wymiana tych środków w NBP będzie miała charakter uzupełniający”.

Już we wtorek ekonomiści wskazywali, że taka polityka Ministerstwa Finansów będzie skuteczniejszym narzędziem stabilizacji złotego niż interwencje banku centralnego, które albo byłyby kosztowne, albo działałyby tylko w krótkim terminie. Ale także MF ma jeszcze pewne niewykorzystane narzędzia.

– Postawa rządu od miesięcy uniemożliwia pozyskanie środków unijnych w ramach Funduszu Odbudowy. O ile interwencje walutowe mają z reguły dość krótkotrwały efekt, o tyle ogłoszenie porozumienia z Brukselą mogłoby mieć zdecydowanie bardziej długotrwały wpływ – tłumaczy „Parkietowi” Arkadiusz Balcerowski, analityk z Noble Funds TFI. – Pamiętajmy, że wojna na Ukrainie prawdopodobnie wymusi na UE zwiększenie wydatków na obronność, a także szybszą, ale i droższą, transformację energetyczną. W takim środowisku środki unijne powinny mieć jeszcze większe znaczenie z punktu widzenia kursu walutowego – dodaje.

Dr Maciej Bukowski, prezes think tanku WISE-Europa, podpowiada, że szanse na umocnienie złotego dałoby też porozumienie polityczne wokół wejścia do strefy euro. Od wtorku intensywnie dyskutują o tym ekonomiści.

Kolejna bariera to 4,93 zł za euro

To, że o porozumieniu z Brukselą w sprawie odblokowania Funduszy Odbudowy nie ma na razie mowy, oznacza, że złoty prawdopodobnie pozostanie pod presją, nawet jeśli NBP i MF będą ponawiały interwencje. Notowania polskiej waluty będą zależały m.in. od apetytu na ryzyko na globalnych rynkach. We wtorek i w środę tego apetytu nie było, co przejawiało się aprecjacją walut uchodzących za bezpieczne przystanie: dolara i franka szwajcarskiego. Dodatkowo, jak tłumaczą ekonomiści z ING Banku Śląskiego, inwestorzy dyskontują spowodowane wojną spowolnienie polskiej gospodarki, które oznacza też niższy niż się dotąd wydawało docelowy poziom stóp procentowych.

– Wybicie kursu euro powyżej poziomu 4,7240 zł niezwykle sprawnie zaprowadziło notowania do kolejnej silnej bariery technicznej, tj. 4,8235 zł. Następną barierą jest poziom 4,93 zł, czyli szczyt z 2009 r. – ocenia Mateusz Sutowicz, analityk z Banku Millennium. W jego ocenie w razie zwyżek kursu euro powyżej 4,80 zł można oczekiwać kolejnych interwencji NBP – tak jak we wtorek i w środę.

– Trzeba pamiętać, że przecena walut rynków wschodzących wynikająca z szybkiego wzrostu awersji do ryzyka jest z natury rzeczy gwałtowna, lecz krótkotrwała. Wkrótce inwestorzy większą uwagę zaczną zwracać na tzw. fundamenty, a te – mimo gospodarczych sankcji nałożonych na Rosję – pozostają umiarkowanie sprzyjające dla wartości złotego – mówi Mateusz Sutowicz.

Czytaj więcej

NBP interweniowało ratując gwałtownie słabnącego złotego

We wtorek kurs euro w złotych po raz pierwszy od 2009 r. przekroczył barierę 4,80 zł. To oznaczało, że w ciągu zaledwie dwóch tygodni – od czasu, gdy w oczach inwestorów znacząco wzrosło ryzyko napaści Rosji na Ukrainę – polska waluta straciła ponad 6 proc. Tak gwałtownej przecenie złotego starał się przeciwdziałać Narodowy Bank Polski. We wtorek oświadczył, że zjawisko to „nie jest spójne z fundamentami polskiej gospodarki, ani też z kierunkiem prowadzonej polityki pieniężnej NBP”. Po zamknięciu sesji poinformował zaś, że interweniował na rynku walutowym, sprzedając za złote „pewną ilość walut obcych”. Kurs euro chwilowo znalazł się dzięki temu poniżej 4,70 zł, ale wieczorem znów był powyżej 4,74 zł.

Pozostało 83% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska