Coraz więcej inwestorów i spekulantów finansowych szuka narzędzi do czerpania korzyści z niedoboru wody na naszej planecie. Jednak takie inwestycje niosą ze sobą ryzyka społeczno-polityczne, co poddaje w wątpliwość ambitne plany Wall Street, pisze Financial Times.
Upalne lato 2020 r przyniosło w Stanach Zjednoczonych nie tylko wybuch pandemii, masowe pożary, ale też niespotykane dotąd działania na Wall Street, które zostały ogłoszone światu z końcem pandemicznego roku. W grudniu ubiegłego roku Nasdaq i CME Group stworzyły indeksowe kontrakty terminowe, pozwalające rolnikom, funduszom hedgingowym i samorządom przewidywać ceny wody w Kalifornii i ubezpieczać się przed ich skokami, pisze Financial Times.
Czytaj więcej
Jeszcze kilka lat temu gminy sięgały po dofinansowanie zielonych inwestycji, bo było ono dostępne. Dziś coraz częściej przekonują się, że takie inwestycje mają sens i – co więcej – są pozytywnie postrzegane przez mieszkańców.
Gazeta przypomina, że nie pierwszy raz zasoby wodne Ziemi wzbudzają zainteresowanie inwestorów. Jednak pojawienie się kontraktów terminowych na Nasdaq Veles California Water Index Fund pokazuje, że zmiana klimatu, a co za tym idzie spadek zasobów wody, nie jest już traktowane jedynie jako zjawisko pogodowe.
Na razie handel giełdowy ogranicza się do możliwości ubezpieczenie przed skokami cen wody. Ale stąd już tylko niewielki krok do wolnorynkowego handlu wodą i wolnorynkowych cen.