Polska potrzebuje stabilności i przewidywalności

Taką opinię powtarzali przedstawiciele wielkich amerykańskich koncernów na konferencji w Nowym Jorku o inwestycjach w naszym kraju.

Publikacja: 04.10.2015 22:00

Podpis podpis Główna siedziba Procter & Gamble w Cincinnati. W Polsce firma otworzyła swoje centrum

Podpis podpis Główna siedziba Procter & Gamble w Cincinnati. W Polsce firma otworzyła swoje centrum usług

Foto: materiały prasowe

Na konferencji zorganizowanej m.in. przez Bloomberga i organizację usług biznesowych w Polsce ABSL można było usłyszeć wiele pozytywnych opinii o polskim rynku. Z zaprezentowanego raportu jasno wynikało, że Polska jest liderem na rynku usług dla biznesu w regionie Europy Środkowej.

Wiele firm chwaliło na konferencji nasz kraj. Wiceprezes Procter & Gamble Tony Saldanha wyraził najjaśniej to, co powtarzało wielu uczestników: – Weszliśmy do Polski z naszym centrum usługowym, bo Polska była tania, ale zostaliśmy w niej, bo jakość pracowników jest niezrównana.

– Wykształcenie waszych pracowników, ich innowacyjność, wasz system edukacji to bardzo silna strona Polski i całego regionu – mówił wiceprezes Hewlett-Packard Steve Bandrowczak.

Obawy o politykę

Swoje centrum usług chce rozwijać w Polsce m.in. MoneyGram, jeden z największych graczy na rynku internetowych transferów finansowych. Dziś firma zatrudnia w polskim back-office prawie 600 pracowników (to jej główne centrum operacyjne na cały świat), ale prezes Alex Holmes w rozmowie z „Rzeczpospolitą" ujawnił, że w Warszawie będzie się mieściło także biuro nowo powołanego wiceprezesa MoneyGram ds. projektów twórczych. Będzie on dbał z Warszawy o wizerunek mieszczącej się w Teksasie firmy.

Centrum wsparcia chce też powiększać w Polsce gigant usług finansowych Goldman Sachs. Jego szef operacyjny Robin Vince zapowiedział, że w ciągu kilku lat firma zwiększy zatrudnienie w Polsce z 40 do 500 osób.

Nie wszystko jest jednak idealne. – Chciałbym, żeby Polska z miejsca dobrego do inwestowania stała się miejscem wspaniałym – mówił wiceprezes Procter & Gamble.

Najczęściej pojawiały się więc słowa o potrzebie „stabilizacji politycznej". W rozmowach z „Rzeczpospolitą" biznesmeni tłumaczyli, że chodzi o to, by Polska kontynuowała reformy i nie schodziła z drogi dodatniego tempa wzrostu. – Każdy kraj z negatywnym tempem rozwoju oznacza dla nas straty, a co za tym idzie, ograniczenia w inwestycjach i cięcie kosztów – ostrzegał wiceprezes Hewlett-Packard. – Tak było w Hiszpanii, tak było w Grecji, tak będzie wszędzie – mówił.

– Tak, Hiszpania nas drogo kosztowała – przyznaje prezes MoneyGram. I dodaje: – Wielu naszych rozmówców w Polsce obawia się zmian w polityce gospodarczej nowego prezydenta i nowego rządu.

– Ale każda zmiana na szczytach władzy wywołuje nerwowość biznesu, bo nie wiemy, jakich zmian się spodziewać – uspokaja wiceprezes Hewlett-Packard. – Polska musi po prostu pokazać, że w bardzo pozytywnym środowisku dla biznesu nic się przy zmianie rządów nie pogarsza – mówił.

Euro bez znaczenia

Co ciekawe, dla rynku usług dla biznesu wejście Polski do strefy euro nie jest konieczne. Żaden biznesmen obecny na konferencji nie zachęcał do tego Warszawy. – Dla tego sektora rzeczywiście to nie jest dobry krok, bo podwyższy koszty pracy – tłumaczy Wojciech Popławski, szef Accenture Operations Poland i wiceprezes polskiego ABSL. – Tu Polska korzysta na deprecjacji złotówki, a Słowacja po wejściu do strefy euro stała się najdroższym krajem naszego regionu, jeśli chodzi o koszty pracy – dodaje.

Zdaniem Jacka Levernesa, prezesa polskiego ABSL, wszystko jednak zależy od sektora. – Dla produkcji najważniejsza jest przewidywalność, a tu wejście do strefy euro załatwia sprawę wahań kursy walut, jest więc bardzo pożądane – ocenia.

W opinii Levernesa teraz dla Polski najważniejsze na rynku usług dla biznesu będzie pokazanie inwestorom, że nasz kraj jest miejscem, gdzie może istnieć także tzw. middle-office, czyli centra optymalizacji procesów. – Polacy potrafią doskonale polepszać wszelkie procesy w firmie, a to powoduje, że decydując o wyborze miejsca do inwestycji między Polską a np. Rumunią, amerykańska firma nie będzie się kierować tylko prostym przeliczeniem kosztów pracy – mówi.

Middle-office to m.in. szefowie projektów i menedżerowie średniego szczebla, ludzie z dłuższym doświadczeniem, a więc i lepiej zarabiający. I to –w zgodnej opinii rozmówców „Rzeczpospolitej" – powinno być teraz głównym kierunkiem rozwoju sektora usług dla biznesu w Polsce.

Na konferencji zorganizowanej m.in. przez Bloomberga i organizację usług biznesowych w Polsce ABSL można było usłyszeć wiele pozytywnych opinii o polskim rynku. Z zaprezentowanego raportu jasno wynikało, że Polska jest liderem na rynku usług dla biznesu w regionie Europy Środkowej.

Wiele firm chwaliło na konferencji nasz kraj. Wiceprezes Procter & Gamble Tony Saldanha wyraził najjaśniej to, co powtarzało wielu uczestników: – Weszliśmy do Polski z naszym centrum usługowym, bo Polska była tania, ale zostaliśmy w niej, bo jakość pracowników jest niezrównana.

Pozostało 86% artykułu
Gospodarka
Szefowa EBOR: Możemy pomóc Polsce w prywatyzacji
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji