Nie obyło się bez reakcji rynku na ten komunikat. W poniedziałek po południu za papiery restauracyjnej spółki płacono po 3,55 zł. Kurs spadał o blisko 5 proc. Na razie nie znamy ceny, po której Sfinks zamierza sprzedawać akcje. Zostanie ustalona podczas NWZ. Wartość oferty liczona na podstawie poniedziałkowego kursu wyniosłaby 9,4 mln zł.
Sylwester Cacek, prezes Sfinksa, chciałby wykorzystać sprzyjające warunki rynkowe i otwierać kolejne restauracje. Do spełnienia tych planów założeń niezbędne są jednak pieniądze. Trwają rozmowy z bankami, ale obecnie zdolności firmy do zadłużania się są ograniczone. W uzyskaniu kredytu na rozwój ma pomóc emisja akcji, dzięki której Sfinks poprawi wskaźniki finansowe.
Zarząd spółki początkowo zakładał, że będzie się posiłkować obligacjami. Na emisję papierów dłużnych nie zezwolił jednak najprawdopodobniej mu PKO BP.
Czytaj więcej w "Parkiecie"