Duże fabryki muszą wrócić do Europy – to konkluzja jednej z debat, jakie odbyły się podczas sopockiego EFNI. – Te gospodarki, które w większym stopniu opierają się na przemyśle, były bardziej odporne na kryzys – zwraca uwagę Jarosław Koziński, partner firmy doradczej EY.
Od 2008 r. produkcja przemysłowa spadła w Europie o 13 proc. Obecnie zaledwie 15 proc. PKB Starego Kontynentu przypada na produkcję przemysłową. Zdaniem specjalistów, którzy brali udział w dyskusji na temat reindustrializacji widzianej jako szansa na wzrost oraz źródło innowacyjności gospodarki, nie są to dobre proporcje.
– Unia Europejska już to zrozumiała. Państwa członkowskie coraz aktywniej wspierają działania, które mają zachęcić wielki przemysł do powrotu na Stary Kontynent – dodaje Koziński.
Komisja Europejska zaleca, by do 2020 r. udział produkcji przemysłowej w europejskim PKB wzrósł przynajmniej do 20 proc. Ale aby ten cel osiągnąć, konieczne będzie zwiększenie atrakcyjności Europy jako miejsca przyjaznego dla przemysłu. Nie jest bowiem przypadkiem, że wielkie fabryki odwracają się ostatnio od Europy i zwracają w stronę innych części świata.
Surojit Ghosh, członek zarządu globalnego koncernu metalurgicznego ArcelorMittal, wyjaśnia to prosto – wielki przemysł odstrasza od Europy restrykcyjna polityka klimatyczna oraz najwyższe na świecie ceny energii. – Gdy globalny koncern zastanawia się, gdzie zainwestować, szuka miejsca, w którym prowadzenie biznesu jest bezpieczne, ale również takiego, które gwarantuje zwrot kapitału oraz stabilny wzrost – mówił.