Dzień bez informacji dotyczącej spółki windykacyjnej Kredyt Inkaso (KI) można uznać za stracony. Sytuacja wokół firmy coraz bardziej bowiem przypomina dobry film sensacyjny. Dzieje się naprawdę dużo i często są to wydarzenia zaskakujące.
Zmiana frontu
Tym razem sprawcą zamieszania jest firma Best, która ma prawie 33 proc. akcji Kredyt Inkaso. Jej prezes i główny akcjonariusz Krzysztof Borusowski, mimo trwającego wezwania na 66 proc. akcji KI ogłoszonego niedawno przez fundusz Waterland, twierdzi, że najlepszym rozwiązaniem dla spółki byłoby jednak połączenie się z Bestem.
– Wciąż uważam, że połączenie Bestu i Kredyt Inkaso to scenariusz najlepszy dla wszystkich. Spółki doskonale się uzupełniają i efekty synergii wynikające z połączenia mogą wygenerować w krótkim czasie dużą wartość. Pozostajemy otwarci na współpracę z pozostałymi akcjonariuszami w każdej konfiguracji. Dlatego też spokojnie czekamy na zakończenie wezwania ogłoszonego przez Waterland, po którym dowiemy się, kto będzie naszym partnerem w spółce – stwierdził Borusowski w komunikacie przesłanym mediom.
Postawa ta jest o tyle zaskakująca, że Best od dłuższego czasu jest w otwartym konflikcie nie tylko z obecnym zarządem Kredyt Inkaso, ale także z pozostałymi akcjonariuszami, wśród których są m.in. fundusze emerytalne oraz TFI. Podczas kwietniowego walnego zgromadzenia Krzysztof Borusowski publicznie sugerował nawet, że akcjonariusze nie sprawują odpowiedniej kontroli nad spółką, a o połączeniu obu podmiotów nie może być mowy, dopóki sytuacja w Kredyt Inkaso nie zostanie uporządkowana po m.in. rzekomych nieprawidłowościach podatkowych.
– Wierzę, że w przypadku zakończenia wezwania powodzeniem porozumiemy się z nowym akcjonariuszem. Waterland to profesjonalnie zarządzany międzynarodowy fundusz inwestycyjny i jestem przekonany, że przyświecać nam będą te same cele: rozwój i budowanie wartości spółki. Jeśli wezwanie się nie powiedzie, to po 12 września zamierzamy przedstawić naszą propozycję dla obecnych akcjonariuszy – zapowiada Borusowski.