Filmowcy nie są obojętni na tragedię, jaka trwa za naszą wschodnią granicą. Do ogarniętej wojną Ukrainy ruszyli twórcy z wielu krajów. Już w pierwszych tygodniach wojny Sean Penn rozmawiał z Wołodymyrem Zełenskim i rejestrował obrazy wojny w dokumencie „Superpower”, a Francuz Bernard-Henri Lévy pojawił się z kamerą w Buczy, Odessie, Kijowie. W czasie zdjęć do „Mariupola” w kwietniu 2022 roku zginął litewski reżyser Mantas Kvedaravicius. Świetny dokument „Skąd dokąd” zrealizował Polak Maciej Hamela.
Teraz, dwa i pół roku po inwazji Rosji, na festiwalu w Gdyni pojawiły się filmy fabularne, których twórcy opowiadają o tragedii Ukraińców.
„Ludzie”. Historie kobiet w różnym wieku
Damian Kocur w „Pod wulkanem” opowiedział o ukraińskiej rodzinie, która 22 lutego, spędzając wakacje na Teneryfie, w jednej chwili z turystów zamieniła się w uchodźców. Ale byli też twórcy, którzy zderzyli się z tragedią i śmiercią, kręcąc w Charkowie.
– Zdawaliśmy sobie sprawę, że kiedy nasz film wejdzie na ekrany, to zachodniemu światu ta wojna spowszednieje – mówił w Gdyni Maciej Ślesicki. – Dlatego chcieliśmy przypomnieć, że gdzieś ludziom na domy spadają bomby. Zamanifestować solidarność nie tylko z Ukrainą, ale też ze wszystkimi, którzy cierpią na wojnach.