Festiwal filmowy w Gdyni. Wojna nie może nam spowszednieć

W głównym konkursie Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni są w tym roku filmy skupiające się na tym, czego doświadczają ludzie w Ukrainie i na Białorusi.

Publikacja: 27.09.2024 04:27

Film „Dwie siostry” w reżyserii Łukasza Karwowskiego

Film „Dwie siostry”

Film „Dwie siostry” w reżyserii Łukasza Karwowskiego

Foto: mat. organizatora

Filmowcy nie są obojętni na tragedię, jaka trwa za naszą wschodnią granicą. Do ogarniętej wojną Ukrainy ruszyli twórcy z wielu krajów. Już w pierwszych tygodniach wojny Sean Penn rozmawiał z Wołodymyrem Zełenskim i rejestrował obrazy wojny w dokumencie „Superpower”, a Francuz Bernard-Henri Lévy pojawił się z kamerą w Buczy, Odessie, Kijowie. W czasie zdjęć do „Mariupola” w kwietniu 2022 roku zginął litewski reżyser Mantas Kvedaravicius. Świetny dokument „Skąd dokąd” zrealizował Polak Maciej Hamela.

Teraz, dwa i pół roku po inwazji Rosji, na festiwalu w Gdyni pojawiły się filmy fabularne, których twórcy opowiadają o tragedii Ukraińców. 

„Ludzie”. Historie kobiet w różnym wieku

Damian Kocur w „Pod wulkanem” opowiedział o ukraińskiej rodzinie, która 22 lutego, spędzając wakacje na Teneryfie, w jednej chwili z turystów zamieniła się w uchodźców. Ale byli też twórcy, którzy zderzyli się z tragedią i śmiercią, kręcąc w Charkowie. 

– Zdawaliśmy sobie sprawę, że kiedy nasz film wejdzie na ekrany, to zachodniemu światu ta wojna spowszednieje – mówił w Gdyni Maciej Ślesicki. – Dlatego chcieliśmy przypomnieć, że gdzieś ludziom na domy spadają bomby. Zamanifestować solidarność nie tylko z Ukrainą, ale też ze wszystkimi, którzy cierpią na wojnach. 

Czytaj więcej

Festiwal filmowy w Gdyni zaczyna się obrazem pierwszego dnia wojny

„Ludzie” to historia pięciu kobiet w różnym wieku – od niewidomej, osieroconej dziewczynki, przez matkę, która na froncie szuka zaginionego syna, aż do staruszki tracącej męża, z którym przeżyła całe życie. 

Tych pięć opowieści tworzy panoramę ludzkiego wojennego losu. 

 – To nie jest ładne, zgrabne, poukładane kino. Zależało nam, by film był chaotyczny. Bo wojna to chaos – mówi Maciej Ślesicki, który ten film zrealizował ze swoimi byłymi studentami, absolwentami Warszawskiej Szkoły Filmowej. 

„Dwie siostry”. Obrazy zniszczonego Charkowa

W sam środek wojny wszedł również Łukasz Karwowski w „Dwóch siostrach” – historii przyrodnich sióstr, bardzo różnych kobiet, które od lat nie utrzymywały ze sobą kontaktu, ale teraz razem jadą do Charkowa, bo tam ciężko ranny został ich ojciec. Zupełnie nieprzygotowane, nagle trafiają w sam środek wojny, do strefy zajmowanej przez Rosjan, gdzie nie ma szacunku dla ludzkiego życia.

Łukasz Karwowski od początku nie zostawia widzom złudzeń. W Ukranie siostry zabierają do samochodu Ukrainkę. „Nie wolno zjeżdżać z głównej drogi, bo tam mogą być miny” – przestrzega. Dojeżdżają do jej domu – wypalonego kikuta. Wchodzą do nieistniejącego mieszkania. „Nie musicie zdejmować butów” – żartuje dziewczyna. Na ścianie dziecięcy obrazek: „Kocham mamę i tatę”. „Dobrze nam się tu żyło” – mówi Ukrainka. Dzwoni do córki, która jest w Polsce. Płacze. To dopiero początek. Dalej będzie znacznie gorzej. 

Czytaj więcej

„Picasso. Buntownik w Paryżu”. Nowoczesne osiągnięcia Pabla Picassa nie potrzebują jarmarcznej oprawy

I poruszający moment, gdy podczas spotkania z publicznością ukraińska aktorka Maryna Koshkina mówi: „Cieszcie się, że macie bliskich. Okazujcie im miłość”. Jakby chciała dodać: „Póki są”. Tego nauczyła ją wojna. 

„Pod szarym niebem”. Los białoruskich dziennikarzy

A jest jeszcze w konkursie głównym film Mary Tamkovich „Pod szarym niebem” – historia małżeństwa białoruskich dziennikarzy, którzy współpracują z nielegalną rozgłośnią, próbując dawać świadectwo, co dzieje się w Białorusi. Lena zostaje namierzona przez milicyjny dron, gdy w 2020 roku relacjonuje protesty obywateli po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Staje się politycznym więźniem. 

Do tego bloku filmów o sytuacji za wschodnią granicą Polski trzeba dodać również walczący w Gdyni o Złote Lwy film Agnieszki Holland „Zielona granica”. 

Ma rację Maciej Ślesicki. Przyzwyczailiśmy się do języka ukraińskiego (lub rosyjskiego), który słyszymy na ulicy, do ukraińskich napisów w pociągu. I do myśli, że za naszą granicą toczy się wojna. Artyści chcą, by ona nam całkiem nie spowszedniała. 

Filmowcy nie są obojętni na tragedię, jaka trwa za naszą wschodnią granicą. Do ogarniętej wojną Ukrainy ruszyli twórcy z wielu krajów. Już w pierwszych tygodniach wojny Sean Penn rozmawiał z Wołodymyrem Zełenskim i rejestrował obrazy wojny w dokumencie „Superpower”, a Francuz Bernard-Henri Lévy pojawił się z kamerą w Buczy, Odessie, Kijowie. W czasie zdjęć do „Mariupola” w kwietniu 2022 roku zginął litewski reżyser Mantas Kvedaravicius. Świetny dokument „Skąd dokąd” zrealizował Polak Maciej Hamela.

Pozostało 89% artykułu
Film
EnergaCAMERIMAGE: Hołd dla Halyny Hutchins
Film
Seriale na dużym ekranie - znamy program BNP Paribas Warsaw SerialCon 2024!
Film
„Father, Mother, Sister, Brother”. Jim Jarmusch powraca z nowym filmem
Film
EnergaCAMERIMAGE 2024: Angelina Jolie zachwyca w Toruniu jako Maria Callas
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Film
Festiwal Korelacje: Pierwszy taki festiwal w Polsce. Filmy z komentarzem artystów