— To są moje pierwsze Orły – stwierdziła. – Nagrody to fajna rzecz. Takie uroczystości jak dzisiaj to fajna rzecz. (…) Jesteśmy w radosnym momencie, bo wydaje się, że mamy władzę, która nas słucha i rozumie nasze potrzeby, a w każdym razie możemy mieć taką nadzieję jeszcze przez kolejne miesiące. Ale nie możemy spocząć na laurach.
Holland przyznała, że ostatnie osiem lat, które przyniosły wiele zła w różnych dziedzinach życia, mogło być dla polskiego kina gorsze. Powstało przecież sporo dobrych filmów, polscy twórcy odbierali nagrody, nie tylko w kraju, ale również na ważnych zagranicznych festiwalach filmowych, dostawali nominacje do Oscarów.
Agnieszka Holland: dobre filmy można robić tylko, jeżeli jest się wolnym
— Ale ważne jest to, że nasze kręgosłupy są bardziej miękkie, nasz strach jest większy, nauczyliśmy się, że normą może być pewnego rodzaju klientelizm, nieważne czy wobec władzy państwowej czy wobec tych, którzy dysponują środkami i mogą nas karcić, karać, nagradzać, szantażować i przestraszać czy wreszcie wobec wielkich wytwórni i korporacji, które mogą robić to samo. Myśmy się przyzwyczaili, że taka jest nasza normalność. Że jesteśmy petentami. Jeżeli nadal będziemy się na to godzić, jeżeli z tych ośmiu lat wyciągniemy taki wniosek, to nie będziemy robić dobrych filmów.
Bo dobre filmy można robić tylko, jeżeli jest się wolnym i jeżeli nie odczuwa się strachu. A jeśli nawet odczuwa się strach, to wie się, że największym zwycięstwem jest go pokonać. Żyjemy dzisiaj w świecie, w którym zaczynają rządzić potwory. Ogromną częścią świata już nimi rządzą. Naprzeciw tym potworom stają poczciwi i dość przestraszeni politycy. A my nie możemy być takimi poczciwymi i dość przestraszonymi filmowcami, jeżeli chcemy być czymś więcej niż tylko dostarczycielami ucieczkowej rozrywki. Musimy naprawdę mierzyć się ze światem. Właśnie, bo jeżeli los wyposażył nas w talent i wyobraźnię, to nie mamy prawa tego marnotrawić — powiedziała Holland.
Dalej nawiązała do swojego ostatniego filmu „Zielonej granicy”, którą zrobiła z grupą przyjaciół:
— Ten film odbił się szerokim echem. W Polsce zdobył piękną widownię, która odbierała nasza opowieść z prawdziwym zaangażowaniem emocjonalnym i intelektualnym, zadawała sobie pytania, szukała na nie odpowiedzi. Pokazywałam też ten film w wielu krajach europejskich – na festiwalach i na premierach filmowych. Wszędzie reakcja była podobna. W Polsce w międzyczasie zmieniła się władza. Na taką, na jaką głosowałam. Powinnam być szczęśliwa. Tymczasem na tej granicy, o której opowiadaliśmy wciąż dzieją się rzeczy, które dziać się nie powinny. Wiem: geopolityka, wielkie sprawy, bezpieczeństwo granic. Ale wiem też, że w momencie kiedy straż graniczna dalej torturuje ludzi i okazuje im pogardę to nie ma zwycięstwa demokracji. Bo nie ma demokracji bez człowieczeństwa. Jeżeli wobec dylematu komfort czy wartości wybierzemy komfort to na końcu nie będziemy mieć ani komfortu ani wartości i te potwory, które walczą z naszymi przyjaciółmi braćmi i siostrami za naszą wschodnią granicą, zwyciężą.