„Oppenheimer” stał się wielkim zwycięzcą tegorocznej edycji Złotych Globów. Został uznany za najlepszy film dramatyczny roku, statuetki odebrali również: Christopger Nolan za reżyserię, Cillian Murphy za główną rolę męską, Robert Downey Jr za rolę drugoplanową oraz Ludvig Gorranson za muzykę. — Praca nad tym filmem była ogromnym przeżyciem — powiedziała
producentka Emma Thomas dziękując całemu zespołowi, który przy
„Oppenheimerze” pracował.
Za najlepszy film komediowy uznano „Biedne istoty” Yorgosa Lanthimosa, co było pewnym zaskoczeniem, bo niemal pewniakiem wydawała się tu „Barbie”. Jednak krytycy wybrali film znacznie bardziej wyrafinowany. Za najlepszy film nieangielskojęzyczny uznano „Anatomię upadku”
Justine Triet. Francuska reżyserka, razem z Arthurem Hararim zostali też
ogromnie zasłużenie nagrodzeni za najlepszy scenariusz.
Złote Globy. Krytycy nie docenili Martina Scorsese
Wielkim przegranym tej edycji Globów był Martin Scorsese. Jego „Czas krwawego księżyca” został uhonorowany tylko jedną statuetką – dla odtwórczyni głównej roli Lilly Gladstone. Sukces tej aktorki bardzo cieszy – to pierwsza artystka w dziejach tej nagrody rdzennego amerykańskiego pochodzenia, jej przodkowie pochodzą z plemienia Czarnych Stóp. Ale krytycy nie docenili ani pracy samego Scorsese, ani wielkiej roli Leonarda DiCaprio.
Czytaj więcej
„Czas krwawego księżyca” to przykład adaptacji radykalnej. Odwracając konstrukcję literackiego pierwowzoru, Martin Scorsese atakuje podstawowe intuicje widzów. Każe nam identyfikować się z tymi złymi i nie pozwala utożsamić z ofiarami. Nie dla nas półmisek z katharsis.
„Barbie”, która w kinach zarobiła blisko 1,5 mld dolarów, musiała zadowolić się dwoma statuetkami – za piosenkę „What Was I Made For?” Billie Eilish i Finneasa oraz w nowej kategorii wyróżniającej tytuły odnoszące sukcesy frekwencyjne w kinach. W tej ostatniej rywalizacji pokonała, co było pewnym zaskoczeniem, film „Taylor Swift: The Eras Tour”.