Najpierw w ciemnościach kobieta i mężczyzna rozmawiają o tym, że w miejscu, gdzie po wybuchu powstała dziura w murze, trzeba wstawić okno. Pierwszy obraz „Klondike” to zalana słońcem plaża z palmami – tapeta zdobiąca salon ich domu we wsi Hrabowe, kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Rosją. Jest rok 2014, w Donbasie toczy się wojna.
Ta dziura to pocisk „omyłkowo” wystrzelony przez rosyjskich separatystów. Dla Tolika sygnał, by przenieść się z żoną w zaawansowanej ciąży w bardziej bezpieczne miejsce. Ale Irka nie chce o tym słyszeć. To jest jej miejsce na ziemi, nie zamierza go opuszczać.
Czytaj więcej
„Baby Broker” zaczyna się jak typowy thriller, by potem zmienić się w opowieść o potrzebie miłości.
Irka i Tolik chcą, żeby ich dziecko, które ma się narodzić, miało dom. Ale oni żyją w centrum konfliktu. Przyjaciel Tolika okazuje się zagorzałym separatystą, brat żony wyrzuca Tolikowi jego postawę: próbę utrzymania neutralności traktuje jak zdradę.
Narodziny w piekle
W „Klondike” ukraińska reżyserka Maryna Er Horbacz wraca do wydarzeń 17 lipca 2014 r., gdy obok wsi Hrabowe zestrzelony został samolot malezyjskich linii lotniczych z blisko trzystoma osobami na pokładzie. Na horyzoncie unosi się słup ognia i dymu, w pole Tolika i Tiny wbił się kawał kadłuba czy skrzydła. Potem jeszcze młodzi małżonkowie będą świadkiem rozpaczy, gdy holenderska para przyjedzie do Hrabowego, aby szukać córki, pasażerki lotu do Kuala Lumpur.