To logiczne składniki komplementarne tego, o czym mówiłem wyżej
Będzie brzmiało bardziej wiarygodnie z ust ekonomisty, a nie tylko dziennikarza.
Taki los ekonomisty
By nie mówić wszystkiego, prosto w twarz?
Dziennikarz ma prawo do pewnej swobody wypowiedzi, nawet podkręcenia emocji.. Ekonomiście odpowiedzialność za słowo ciąży bardziej.
Bo później może się za nim ciągnąć przydomek "kryzys"... jak długo gospodarka i biznes są w stanie wytrzymać w takim stanie "zawieszenia" jak teraz?
To bardziej złożone. Jak Pan może pamięta, ja w ogóle unikam słowa "kryzys" rezerwując je na sytuacje, w których rzeczywiście musi się dokonać fundamentalne przesilenie. Ale akurat teraz taką sytuację mamy - i to nie tylko w Polsce, ale w skali globalnej. Po wstrząsie, przez który przechodzimy, powstanie potrzeba nowych rozwiązań (potrzeba i szansa po globalnym KRYZYSIE finansowym 2007-2009 nie została odpowiednio użyta). Polski problem w tym, że do takiego przesilenia nie zostaliśmy w minionych 5 latach przygotowani. Dlatego w książce piszę o błędnym kursie
Na czym błędy owego kursu polegają?
Centralizacja i ograniczenie elastycznych form reagowania na szczeblu lokalnym, powrót do dominacji własności państwowej, odbudowa struktur monopolistycznych, pomieszanie gospodarki z czystą polityką (bo to nie była polityka gospodarcza), podwójny luz - w finansach publicznych i polityce pieniężnej, zaniedbania w zakresie badań naukowych i kształcenia, ogólne obniżenie zdolności społeczeństwa do rozumienia wyzwań współczesności.
Cofamy się?
Określiłem to jako "przejściowy regres" na drodze zapoczątkowanej w 1989 roku.
To się nazywa "nadzieja". Nie będę przywoływał czyją jest matką w popularnym powiedzeniu.
Ale nie wolno porzucać nadziei! Wiadomo, gdzie widniała inskrypcja "Porzućcie wszelką nadzieję ci, którzy tu wchodzicie".
A gdzie w takim razie wejdziemy, gdy dokona się fundamentalne przesilenie, o którym Pan wcześniej mówił. Jaki to może być świat?
Razem z Hausnerem i Gronickim wydaliśmy w zeszłym roku książkę "Dewiacje finansjalizacji". Mój rozdział nosił tytuł "Wracając do prymatu realnej sfery gospodarki". Pisałem tam, że konieczny jest zwrot ku identyfikacji autentycznych potrzeb społeczeństw, zaprzęgnięcie całego ich aparatu intelektualnego do poszukiwania nowych rozwiązań technologicznych, które mogą zaspokojeniu tych potrzeb służyć, tworzenia warunków dla producentów, którzy zdołają te rozwiązania wdrożyć. Tyle w wielkim skrócie
Ale do przeprowadzenia takich zmian potrzebni są ludzie, którzy będą to potrafili - przepraszam za kolokwializm - "ogarnąć".
Dlatego edukacja a nie indoktrynacja. Bo to będzie długa droga - ja pracuję nad nastoletnimi wnukami
Któryś z nich ma zadatki na premiera?
Nie, raczej na marszałka Senatu w jego pierwotnym wcieleniu
Z profesorem Dariuszem Filarem, byłym członkiem RPP rozmawiał Cezary Szymanek
Wkrótce ukaże się książka „Na błędnym kursie. Polityka i gospodarka Polski w latach 2015 – 2020" autorstwa prof. Dariusza Filara. Jak sam przyznaje – „To w pewnym sensie "drugi tom" opublikowanej w 2015 roku książki "Między zieloną wyspą a dryfującą krą".