- Przede mną jeszcze jedna sprawa za zniesławienie. Za niesamowite insynuacje Jarosława Kaczyńskiego z poprzedniego posiedzenia komisji śledczej, gdzie opowiadał straszne rzeczy o mnie i o moim tacie — mówił Brejza. - Nie mamy postawionych żadnych zarzutów, nie jesteśmy objęci żadnym aktem oskarżenia. Byliśmy pomówieni w oparciu o kłamstwa ws. pluszowych wiewiórek, dmuchanych zamków i balonów na festynie. W oparciu o kłamstwa, PiS użył cyberbroni do próby zniszczenia swoich przeciwników politycznych — stwierdził europoseł.
Brejza: PiS brnął w kłamstwo za pieniądze Polaków
Jako smutne ocenił Brejza to, że politycy PiS zmarnowali tyle pieniędzy z kieszeni Polaków brnąc w kłamstwo.
- Ile trzeba mieć złej woli, żeby ukraść komuś 80 tys. wiadomości z 12 lat wstecz i posuwać się do fałszowania tej korespondencji, kiedy nic nie znaleźli. To jest takie podsumowanie rządów PiS - dodał.
Czytaj więcej
Po godz. 12:00 prezes PiS Jarosław Kaczyński stanął jako świadek przed komisją ds. Pegasusa. Były premier wygłosił tylko część ślubowania świadka zastrzegając, że nie może wygłosić pełnej formuły z uwagi na brak zwolnienia go ze strony szefa rządu z przestrzegania tajemnicy. Dwaj posłowie PiS zostali wykluczeni z posiedzenia.
Jak przypomina Polsat News, Jarosław Kaczyński zeznawał jako świadek przed sejmową komisją komisją śledczą ds. Pegasusa w połowie marca. Kilkakrotnie poruszony został wówczas wątek inwigilowania Krzysztofa Brejzy oraz jego ojca Ryszarda w czasie, kiedy w 2019 r. Krzysztof Brejza m.in. kierował sztabem wyborczym Koalicji Obywatelskiej.