Szef Polskiego Towarzystwa Epidemiologów I Lekarzy Chorób Zakaźnych prof. Robert Flsiak komentuje to bardzo zdecydowanie: - Po raz kolejny WHO publikuje badania przeprowadzone na ogólnej populacji bez analizy podgrup. Oczywiście , że w całej populacji remdesivir nie poprawia wyników. Mówią o tym i nasze polskie badania SARSTer i badania rejestracyjne leku w Europie. Remdesivir przynosi efekt u pacjentów w czasie tlenoterapii i fazie średniociężkiej. Tylko wtedy kiedy mamy do czynienia z obecnością wirusa we krwi. Mamy bowiem do czynienia z lekiem antywirusowym. W czasie stanu bardzo ciężkiego - w czasie burzy cytokinowej - nie mamy we krwi wirusa i nie ma mowy, aby lek zadziałał. Lek poprawia szybkość wychodzenia z choroby tylko w fazie łagodnej i średniociężkiej. Sytuacja z badaniami, z których błędnie wyciągnięte wnioski szybko obiegły świat (nic dziwnego - to w końcu jedyny oficjalnie zarejestrowany na świecie lek na COVID 19) przypomina poprzednią wpadkę WHO z dexametazonem kiedy to wypuszczono news o jego skuteczności - czemu potem zaprzeczono. A do dzisiaj mamy sytuację, że ludzie nawet zdrowi przyjmują go masowo profilaktycznie.
Korzyści ze stosowania remdesiviru potwierdzono dotychczas bezsprzecznie w trzech randomizowanych, kontrolowanych badaniach klinicznych, w tym w randomizowanym, podwójnie zaślepionym, kontrolowanym placebo badaniu klinicznym (ACTT-1), które stanowi złoty standard w dziedzinie oceny skuteczności i bezpieczeństwa badanych leków. Wyniki badania ACTT-1 realizowanego przez amerykański Narodowy Instytut Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID) głównie w Stanach Zjednoczonych i Europie, wykazały, że terapia remdesivirem przyniosła znaczącą klinicznie poprawę w wielu analizowanych przypadkach pacjentów hospitalizowanych z powodu COVID-19. Rezultaty te zostały poddane recenzji ekspertów i opublikowane w światowej sławy czasopiśmie naukowym, New England Journal of Medicine. W badaniu tym wzięło udział 1062 pacjentów. Osoby, które otrzymały remdesivir, miały średni czas powrotu do zdrowia 10 dni, w porównaniu z 15 dniami wśród osób, które otrzymały placebo. Znacząco niższy był również odsetek śmiertelności. Wyniki tego badania stanowiły podstawę dla włączenia remdesiviru do wielu narodowych i międzynarodowych wytycznych dotyczących leczenia pacjentów z COVID-19, a także do wydania remdesivirowi zezwoleń lub tymczasowych zgód na prowadzenie terapii pacjentów z COVID-19 w około 50 krajach na całym świecie. Dodatkowo również sama WHO wstępnie dopuściła remdesivir do użytku, co upewniło takie jednostki jak m.in. ONZ, że remdesivir spełnia światowe standardy jakości, bezpieczeństwa i skuteczności.
Trudno więc powiedzieć - czemu teraz WHO podważa znacznie poważniejsze badania swoich własnych amerykańskich instytucji i czemu dopuszcza do takiego zamieszania.
W celu oszacowania skuteczności i bezpieczeństwa stosowanych w Polce terapii COVID-19 pod patronatem Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych prowadzony jest program badawczy SARSTer. Badaniem w ramach programu objęto chorych leczonych w 30 polskich ośrodkach, w tym w 10 ośrodkach pediatrycznych. Dotychczasowe analizy dotyczą okresu od 1 marca do 31 sierpnia 2020 r. i obejmują blisko półtora tysiąca chorych. Już na tym poziomie badań naukowcy doszli do wniosku, że remdesivir w warunkach polskich wykazuje większą skuteczność w leczeniu COVID-19, niż przewidywano przy rejestracji leku. Śmiertelność w leczeniu remdesivirem wyniosła 4 proc., zaś u 86 proc. chorych nastąpiła poprawa stanu klinicznego. Dla porównania, wskaźniki te w leczeniu zastosowanym komparatorem wyniosły odpowiednio 8 proc. i 71 proc. Badania prowadzone są nadal i dotyczą również innych opcji terapeutycznych, a cały program badawczy potrwa przynajmniej do końca bieżącego roku.