Pytany o koronawirusa prof. Andrzej Horban powiedział, że nie jest to pierwsza epidemia choroby zakaźnej, która się przytrafiła w dziejach ludzkości. - Ja może bym sobie aż tyle wieku nie przypisywał jak ludzkość, ale już te czterdzieści parę lat w zakaźnym pracuję, więc troszeczkę epidemii przeżyliśmy. Generalnie zasady są znane - dodał.
Czytaj także:
Emilewicz: Mówiliśmy, że będzie druga fala epidemii
Na uwagę, że według zakaźników najlepiej byłoby zamknąć wszystkich w izolatkach i że w skali kraju nie da się tego zrobić, doradca premiera odparł: - Właściwie robimy to samo w skali kraju, ponieważ jeżeli nie mamy możliwości zapobiegania, czyli w tym przypadku nie mamy szczepionki (...), nie mamy właściwie leczenia, nie mamy pigułki, którą możemy podać - buch! i nagle "Łazarzu, wstań", po dwóch dniach człowiek jest zdrowy - w związku z tym to, co możemy zastosować, to pewien wariant izolatywny, czyli niefarmakologiczne metody prewencji - tłumaczył.
"Skala wyobrażenia rządzących nie objęła tak dużej liczby zakażeń"
Pytany, czy będzie doradzał premierowi Mateuszowi Morawieckiemu zaostrzenie zakazów i doprowadzenie do drugiego lockdownu, prof. Horban odparł, że nie, "coś w tym stylu". - Lockdown to kompletne zamknięcie i oczywiście wiemy, czym to się skończy. Może być sukcesem pięknym, jeśli chodzi o epidemię, tylko problem polega na tym, żeby lekarstwo nie było gorsze od choroby - podkreślił dodając, że bardzo łatwo jest zamknąć kraj jeszcze raz, "natomiast prawdopodobnie gospodarka by tego nie wytrzymała".
Zdaniem prof. Horbana, 10 tys. rozpoznanych przypadków koronawirusa dziennie to górna granica obecnych możliwości systemu, "który w tej chwili jest wdrożony, bez demolowania służby zdrowia".