Punkty szczepień zamawiają AstraZenekę już tylko dla tych, którzy mają otrzymać drugą dawkę. Na pierwszą prawie nie ma chętnych. Jeszcze w marcu koordynator ds. szczepień Michał Dworczyk przyznał, że po informacjach dotyczących skutków ubocznych szczepionek AstraZeneca, na szczepienia, kiedy nie było jeszcze możliwości wyboru szczepionki, nie zgłaszało się "do kilkudziesięciu procent osób".
Niechęć czy wręcz strach przed Vaxzevrią nie mija. Główną przyczyną są przypadki powikłań zakrzepowych, o których donoszą media. Są to przypadki zakrzepów krwi z małą liczbą płytek krwi, które wystąpiły po szczepieniu tym preparatem, ale są one bardzo rzadkie.
23 kwietnia Europejska Agencja Leków (EMA) ogłosiła, że podtrzymuje swoją ocenę, że korzyści ze stosowania preparatu Vaxzevria przewyższają ryzyko u osób dorosłych we wszystkich grupach wiekowych. EMA wskazywała, że najczęstsze działania niepożądane po przyjęciu preparatu są "zwykle łagodne lub umiarkowane i ustępują w ciągu kilku dni". Agencja odniosła się oczywiście również do najpoważniejszych skutków ubocznych, czyli wspomnianych przypadków zakrzepów krwi z niską liczbą płytek krwi - podkreślano, że są one bardzo rzadkie i występują szacunkowo raz na milion zaszczepionych osób.
Specjalizujący się w badaniach krwi, w tym zakrzepicy dr James Douketis z Kanady poinformował, że obecne szacunki mówią, iż 99,998 proc. osób, które otrzymały szczepionkę AstraZeneca, nie zostanie dotkniętych tym problemem.
Zdarzenia zatorowe i zakrzepowe miały miejsce również po przyjęciu szczepionki Johnson&Johnson. EMA po analizie zgłoszonych przypadków również ogłosiła, że prawdopodobieństwo wystąpienia działań ubocznych jest bardzo niewielkie a korzyści wypływające z zaszczepienia, przewyższają ryzyko.