Co trzeci ozdrowieniec boryka się z zaburzeniami lękowymi czy depresyjnymi, ale też z pogranicza psychiatrii i neurologii – zaburzeniami poznawczymi. Mimo to choroby mózgu nie znalazły się na liście priorytetów polityki zdrowotnej państwa.
Pandemia zwróciła szczególną uwagę na choroby mózgu. Są one jednym z największych zagrożeń zdrowotnych w Europie, dotykając 165 mln osób. W Polsce grupę tę oszacowano na ok. 15 mln osób.
Niezbędne staje się więc przyznanie neurologii oraz psychiatrii priorytetowej pozycji, obok wyzwań onkologii i kardiologii – apelowali 17 czerwca w Warszawie podczas spotkania ekspertów ds. neurologii i psychiatrii Medycznej Racji Stanu prof. Marek Balicki, pełnomocnik ministra zdrowia ds. reformy psychiatrii, prof. Konrad Rejdak, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Neurologii, i prof. Piotr Gałecki, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii.
Choroby, o których dyskutowali eksperci, to obecnie główne źródło wydatków państwa na opiekę zdrowotną. Większość to koszty pośrednie. Tymczasem postęp medycyny pozwala w wielu chorobach, do niedawna niepoddających się leczeniu, uzyskiwać spektakularne efekty. Dotyczy to choćby SMA – rdzeniowego zaniku mięśni – gdzie refundowany jest już nusinersen, a oczekiwane: doustny lek – risdiplam oraz terapia genowa – onasmenogen abeparvovec. Podobnie w SM – stwardnieniu rozsianym – gdzie neurolodzy dysponują już kilkunastoma refundowani lekami, pozwalającymi indywidualizować podejście do pacjenta. Tu także oczekiwane są kolejne refundacje; w tym doustnie podawany ponesimod i będący jedyną nadzieją dla pacjentów z wtórnie postępującą postacią stwardnienia rozsianego – siponimod.
Udar niedokrwienny mózgu generuje koszty nawet przez lata po zdarzeniu. Pacjent potrzebuje nie tylko leków i opieki lekarskiej, ale także długiej rehabilitacji. U pacjentów z niedrożnością dużego naczynia tętniczego spektakularne efekty daje trombektomia mechaniczna, czyli wewnątrznaczyniowe leczenie zatorów.