Współcześnie to leczenie mało inwazyjne. Oszczędnie opracowujemy kanały i odchodzimy od ich mocnego poszerzania, ale musimy z nich usunąć zainfekowaną miazgę i warstwę mazistą, czyli warstwę zanieczyszczeń, która powstaje podczas opracowywania kanałów niezależnie od tego, jakiej techniki użyjemy. Warstwa ta utrudnia dyfuzję (przenikanie) płynów, utrudnia także wypełnienie kanałów, drażni tkanki okołowierzchołkowe i często jest przyczyną niepowodzeń w leczeniu. Chcąc ją usunąć, musimy postawić na skuteczne płukanie (irygację) i dezynfekcję. Określamy to jako „tsunami płynów”, najlepiej podchlorynu sodu (NaOCl). Dokładne płukanie jest warunkiem szczelnego przylegania materiałów wypełniających i zapewnienia aseptyki, szczególnie w trudno dostępnych miejscach. Jednak aby podchloryn działał, musi zostać zaktywowany, zwykle z użyciem ultradźwięków. Aktywacja podgrzewa środek płuczący, dzięki czemu dezynfekcja jest bardziej skuteczna. Zdecydowanie wyższy poziom w irygacji dezynfekcji osiągamy dzisiaj dzięki laserom – to obecnie nasze stomatologiczne „Star Wars”.
Laser erbowo-jagowy zapewnia najszerszy zakres zabiegów na tkankach twardych i miękkich wśród laserów swojej generacji. Zdolność lasera do wykorzystania niskoenergetycznych i krótkich impulsów doskonale sprawdza się w leczeniu endodontycznym. Dodatkowo laser, którego używamy w naszych klinikach, pozwala łączyć w sobie dwie uzupełniające się technologie Er:YAG i Nd:YAG w jednej terapii, która pozwala na maksymalnie skuteczną dezynfekcję i oczyszczenie zwłaszcza kanałów o skomplikowanej anatomii.
Technologia ta składa się z dwóch etapów – pierwszy to wykorzystanie energii lasera Er:YAG do wytworzenia fotoakustycznej fali uderzeniowej rozchodzącej się w roztworze wspomnianego podchlorynu, dzięki czemu kanał główny oraz jego liczne odgałęzienia zostają oczyszczone; drugi – wprowadzenie światłowodu lasera Nd:YAG do kanałów, co pozwala na głęboką dezynfekcję.
Jakie jeszcze inne nowinki pojawiły się ostatnio w gabinetach stomatologicznych?
W gabinetach coraz częściej pojawiają się nowoczesne metody alternatywne dla tradycyjnych wypełnień. Należą do nich np. rozwiązania inlay, onlay, overlay. To nic innego jak wkłady i nakłady koronowe, które pozwalają odbudować rozległe ubytki, szczególnie w zębach trzonowych. Zapewniają bardzo dokładne odtworzenie anatomicznego kształtu zęba ze szczególnym uwzględnieniem punktów stycznych. Dzięki temu takie wypełnienie jest trwałe i odporne na ścieranie, a przy tym bardziej estetyczne, mniej wrażliwe na zmiany koloru, na co w przypadku tradycyjnych metod mogą skarżyć się pacjenci. Nic dziwnego, że są to rozwiązania, po które coraz częściej sięgają lekarze, ale które są również chętniej wybierane przez pacjentów. W DeClinic, dzięki wirtualnym wyciskom (skanowaniu pola zabiegowego) i systemowi CAD/CAM, mamy możliwość wykonania takiej odbudowy podczas jednej wizyty.
Leczenie nie zawsze przynosi pożądane efekty i dochodzi do usunięcia zęba. Co w takiej sytuacji może pacjentowi zaproponować stomatologia? Czy implanty są wyłącznie dla osób, którym brakuje tylko jednego czy dwóch zębów, czy też dla tych, którzy mają większe braki w uzębieniu czy wręcz bezzębie?