Pandemia jest zdrowotną katastrofą na całym świecie i dotyka wszystkich ludzi. Jest jednak grupa, która zmaga się z wyjątkowo ciężkimi jej konsekwencjami. To uchodźcy. Warunki w obozach, pogarszająca się sytuacja ekonomiczna w krajach przyjmujących, brak środków medycznych i higienicznych oraz szans na powszechne szczepienia – wszystko to skazuje ich na dramatyczne pogorszenie warunków życia, które i tak jest bardzo ciężkie.
Polska Misja Medyczna jest zaangażowana w pomoc uchodźcom od lat, zbiera potrzebne fundusze, dostarcza sprzęt, środki, lekarstwa. W tym roku mija dziesięć lat od początku wojny w Syrii, a na terenie tego państwa mamy do czynienia z katastrofą humanitarną.
Izolacja niemożliwa
Pandemia sprawiła, że los wojennych uciekinierów zmuszonych do opuszczenia swych domów stale się pogarsza. Jak informuje PMM, na północy Syrii, w prowincji Idlib, obozy dla uchodźców są przepełnione. W każdym namiocie znajdują się dwie–trzy rodziny. Trudno tam o zadowalające warunki higieniczne – brak jest umywalek, pryszniców, a toalety są wspólne.
W styczniu setki namiotów zostało zniszczonych przez śnieg, a tysiące ludzi znalazły się pod gołym niebem, na mrozie, bez jakiegokolwiek schronienia. Podczas konferencji zorganizowanej przez PMM doktor Abdullah Charat Eddin, lekarz z Humanitarian Message Organisation, współpracownik misji w Syrii, w mieście Idlib, mówił o tym, że koronawirus pogłębił zapaść zdrowotną w obozach dla uchodźców na północy kraju. – Nie mamy środków ochrony osobistej: masek, rękawiczek, okularów. W szpitalach brak jest urządzeń wentylujących, generatorów tlenu, nie wspominając o respiratorach – wyliczał. Dodał też, że wielu lekarzy ma swoje rodziny w pobliskiej Turcji, jeździ więc tam i jest coraz bliżej decyzji o stałej emigracji. Brak personelu medycznego jest dojmujący.
W obozach nie da się zorganizować systemu izolowania osób chorych od zdrowych. Ponieważ liczba zachorowań wzrasta – coraz bardziej brakuje odpowiednich środków do walki z wirusem: leków, masek, miejsc kwarantanny.