Korespondencja z Brukseli
Polska nie zakupiła wszystkich przysługujących jej dawek szczepionek – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Na szczęście rząd postawił na właściwe firmy.
Część państw UE zrezygnowała z należnych im w ramach unijnych zakupów dostaw od BioNTech/Pfizer lub Moderny, licząc na znacznie tańszą i łatwą w przechowywaniu szczepionkę firmy AstraZeneca. Teraz, gdy AstraZeneca dostarcza zdecydowanie poniżej obiecanych limitów, Austria, Łotwa, Czechy, Chorwacja, Słowenia i Bułgaria proszą innych o skorygowanie ich błędów i odstąpienie im z powrotem tego, co same lekkomyślnie oddały.
Sprawa ma stanąć na szczycie UE za tydzień. Ale zdaniem unijnych dyplomatów, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita”, nie ma na to szans. – To była ich decyzja. System zaproponowany przez Komisję Europejską (podział według klucza ludności – red.) był bardzo dobry i trzeba było się go trzymać – mówi nam jeden z dyplomatów.
Jak dowiedzieliśmy się w Ministerstwie Zdrowia, Polska też nie skorzystała ze wszystkich oferowanych jej dostaw. Jednak do listu sześciu państw nie zamierzamy się przyłączać. Zdecydowaliśmy się na zakup dwóch trzecich przysługujących nam dawek z AstraZeneki, co oznacza o ok. 8 mln mniej w ramach umowy podstawowej. Ponadto nie złożyliśmy zamówienia w ramach dodatkowej umowy z Moderną‚ niemal 7 mln dawek mniej, oraz zredukowaliśmy do jednej trzeciej nasze zamówienie w ramach umowy z CureVac (ich szczepionka nie jest jeszcze gotowa) – 13 mln dawek mniej.