Nie ma szczepionki, która miałaby 100 proc. skuteczność - mówi w rozmowie z Onetem dr Lidia Stopyra, specjalista chorób zakaźnych i pediatrii ze Szpitala Specjalistycznego im. Żeromskiego w Krakowie. Przypomina też, że pełną odporność uzyskujemy w tydzień - dwa tygodnie po drugiej dawce szczepionki (czas zależy od rodzaju podanego preparatu). Szczepionka AstraZeneki ma deklarowaną niższą skuteczność przed zakażeniem - ok. 76 proc., ale prawie w 100 proc. chroni przed ciężkim przebiegiem choroby.
- Niewielki procent (nie więcej niż 5 proc.) zaszczepionych nie odpowie na szczepionkę, czyli nie wytworzy przeciwciał i - co za tym idzie - odporności lub liczba przeciwciał będzie niewystarczająca, by uniknąć zakażenia. Są to przede wszystkim pacjenci z obniżoną odpornością czy mniej sprawnym układem immunologicznym. To także osoby w zaawansowanym wieku, których układ immunologiczny nie jest już w pełni wydolny. To też osoby zażywające leki immunosupresyjne. Słaba reakcja tych pacjentów po zaszczepieniu nie jest powodem do zmartwienia, a jedynie informacją, że trzeba ich monitorować - podkreśla dr Stopyra.
W szczepieniach chodzi głównie o to, żeby zapobiegać ciężkim przebiegom chorób. To oznacza, że po zaszczepieniu dwoma dawkami może zdarzyć się, że zachorujemy, jednak będą to w zdecydowanej większości przypadki łagodne. Zdarzają się też przypadki cięższego przechorowania koronawirusa po szczepieniu - mogą mieć na to wpływ choroby współistniejące, m.in. cukrzyca typu 2 lub otyłość.
Lekarka przypomina też, że o ile szczepionka jest w pełni skuteczna tydzień - dwa po drugiej dawce, odporność zyskujemy już po pierwszej dawce, ale jest ona mniejsza. Dlatego ważne jest, by nadal przestrzegać zasad reżimu sanitarnego.