Ułaskawiona Marika chce usunięcia z mediów swojego nazwiska. Czy ma na to szansę?

Ułaskawiona przez prezydenta Marika chce, by „Gazeta Wyborcza” usunęła ze swoich publikacji jej nazwisko. Prawnicy oceniają jednak, że szanse na to są niewielkie, bo medialny charakter całej sprawie nadała sama zainteresowana.

Publikacja: 24.01.2024 15:19

Ułaskawiona Marika chce usunięcia z mediów swojego nazwiska. Czy ma na to szansę?

Foto: PAP/Marcin Obara

Dwudziestokilkuletnia obecnie Marika skazana została na trzy lata bezwzględnego więzienia za próbę rozboju w trakcie poznańskiej manifestacji osób LGBT, kiedy to próbowała wyrwać innej kobiecie torbę w tęczowe barwy. Sprawa zyskała rozgłos i była komentowana przez wszystkie największe media w Polsce. Teraz Marika domaga się od „Gazety Wyborczej” usunięcia swojego nazwiska z publikacji na jej temat. Reprezentujący ją Instytut Ordo Iuris uważa, że to „GW” rozpowszechniła jej niepublikowane do tamtej pory nazwisko.

Media mogą informować, ale nie karać 

Jak uważa cytowana przez organizację adw. Magdalena Majkowska, ujawnienie nazwiska młodej kobiety umożliwia identyfikację nie tylko jej samej, ale też członków jej rodziny, co narusza prawo do prywatności. – Podlega ono ochronie niezależnie od tego, jak kto ocenia czyn, za który została skazana, oraz słuszność decyzji Prezydenta o ułaskawieniu. Nikt nie miał prawa publikować jej danych osobowych bez jej zgody – podkreśla mecenas.

Prawnicy przypominają jednak, że to sama zainteresowana i jej reprezentanci nadali sprawie medialny charakter. Trudno będzie im zatem udowodnić racje, które przedstawili w przedsądowym wezwaniu do „GW”.

Zdaniem adw. Dariusza Pluty, gdyby sprawa znalazła swój finał w sądzie, mogłaby okazać się precedensowa. Zauważa, że mimo iż dane osobowe i wizerunek osoby skazanej w dalszym ciągu podlegają ochronie, nie powinna ona ograniczać działalności prasy. – Moim zdaniem danych nie powinno się wykorzystywać bez zgody, jeśli mowa o świadku lub osobie pokrzywdzonej. Fakt skazania stał się jednak elementem rzeczywistości – podkreśla.

Adwokat przypomina, że po zapadnięciu wyroku – i w kontekście ułaskawienia – sprawa Mariki stała się na nowo przedmiotem debaty publicznej, a prasa pełniła w tym przypadku funkcję przekaźnika informacji. – Oczywiście, gdyby sprawę tę badał sąd, musiałby stwierdzić, jaki był cel i kontekst publikacji; czy nie przybrały one formy dodatkowego karania sprawcy, a mieściły się w granicach prawa do zabrania wyważonego głosu w publicznej debacie – wyjaśnia Dariusz Pluta.

Czytaj więcej

Prokurator ujawnił dane pokrzywdzonej w sprawie Mariki

Ekspert przypomina, że każda osoba może sama publikować swój wizerunek i dane, gdzie tylko chce, a to nie oznacza automatycznej zgody na posługiwanie się nimi przez innych. Choć w stosunku do prasy nie są stosowane wszystkie zasady wynikające wprost z ochrony danych osobowych.

- Jednak ewentualne zabezpieczenie wydane przez sąd, w którym nakazałby on usunięcie ich na przykład z konkretnych publikacji, musiałoby mieć na celu zapobiegnięcie dalszemu krzywdzeniu konkretnej osoby – precyzuje adwokat. I dodaje, że ewentualne udzielenie zabezpieczenia to zawsze suwerenna decyzja sądu, która zapada po dokonaniu oceny stanu faktycznego.

„Marika sama zrezygnowała z ochrony prywatności”

Sceptycznie na wezwanie do usunięcia danych patrzy też adw. Mariusz Stankiewicz, który przypomina, że „w internecie nazwisko i zdjęcia Mariki można było znaleźć jeszcze przed publikacjami na jej temat w dużych, ogólnopolskich mediach”. Dodaje, że w jej obronie utworzona została też petycja, w której nawoływano do wypuszczenia jej na wolność. Później z kolei ówczesny minister sprawiedliwości zorganizował konferencję, podczas której wystąpił na tle jej wielkiego zdjęcia.

– A my żyjemy przecież w rzeczywistości, w której ukazanie wizerunku, a dodatkowo zamieszczenie informacji na temat np. przynależność do organizacji, wieku, miejsca, gdzie studiuje, pozwala na identyfikację konkretnej osoby. Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności trudno przyjąć, że Marika zaczęła przywiązywać tak wielką wagę do kwestii swojej prywatności – ocenia prawnik.

Jego zdaniem dla osób ze swojego środowiska, a nawet takich, które znały ją jedynie z widzenia, Marika od dawna była osobą identyfikowalną. Zaś apel o podpisanie petycji został skierowany – jak zaznacza – „w zasadzie do każdego obywatela naszego kraju, zatem każdy miał prawo dowiedzieć się wszystkiego o osobie, która prosi ich o poparcie w procesie starania się o uzyskanie prawa łaski”. – W interesie publicznym leżało też jej zidentyfikowanie, w kontekście pojawiających się stwierdzeń, jakoby została ona niesłusznie i zbyt surowo ukarana przez sąd – wyjaśnia adwokat.

Mecenas – również przypominając, że w teorii opublikowanie cudzego nazwiska może zostać uznane na naruszenie prawa do prywatności – podkreśla, iż istotny jest także kontekst sprawy. - Moim zdaniem, poprzez działanie własne i swoich pełnomocników, Marika sama zrezygnowała z ochrony prywatności w tej sferze swojego życia; wraz z nimi zdecydowała się przenieść sprawę do domeny publicznej – mówi Mariusz Stankiewicz.

Czytaj więcej

Spawa Mariki M. Adwokat: Ochrona danych osobowych wymaga poprawy od wszystkich

I konkluduje, że biorąc pod uwagę ich działania oraz interes publiczny, sąd – nawet, gdyby w trakcie możliwego procesu uznał, iż w jakikolwiek sposób naruszono prywatność Mariki – może uchylić ewentualną bezprawność czynu, czyli publikacji jej nazwiska.

„Głęboka refleksja” w więzieniu

W uzasadnieniu do wyroku w sprawie Mariki – i innej uczestniczącej w zdarzeniu osoby – poznański sąd miał wskazać, że młoda kobieta stosowała przemoc słowną i fizyczną. Chęć wyrwania tęczowej torby była zaś motywowana radykalnymi poglądami i nienawiścią do mniejszości seksualnej. Takie zachowanie – zdaniem sądu – jest nieakceptowalne i nie może zostać uznane za incydent.

–  Czyn, którego się dopuściłam był nieakceptowalny i bardzo gorzko go żałuję. Został on jednak uznany za prokuraturę i sąd jako usiłowanie rozboju, co było zdecydowanym nadużyciem – oceniła sama Marika w filmie, w którym zaapelowała do prezydenta o ułaskawienie. I zapewniła, że czas w więzieniu pozwolił jej na „głęboką refleksję” nad swoim postępowaniem.

Dwudziestokilkuletnia obecnie Marika skazana została na trzy lata bezwzględnego więzienia za próbę rozboju w trakcie poznańskiej manifestacji osób LGBT, kiedy to próbowała wyrwać innej kobiecie torbę w tęczowe barwy. Sprawa zyskała rozgłos i była komentowana przez wszystkie największe media w Polsce. Teraz Marika domaga się od „Gazety Wyborczej” usunięcia swojego nazwiska z publikacji na jej temat. Reprezentujący ją Instytut Ordo Iuris uważa, że to „GW” rozpowszechniła jej niepublikowane do tamtej pory nazwisko.

Pozostało 92% artykułu
Dane osobowe
Spawa Mariki M. Adwokat: Ochrona danych osobowych wymaga poprawy od wszystkich
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł