Na koniec tygodnia Ludowy Bank Chin sprawił rynkom pozytywną niespodziankę: obciął stopy procentowe o 25 pb. Roczna stopa pożyczkowa spadła do 4,35 proc., a roczna stopa depozytowa do 1,5 proc. Poluzowane zostały też o 50 pb wymagania dotyczące rezerw obowiązkowych chińskich banków. Rynek zareagował pozytywnie na ten ruch – w piątek po południu zwyżki na europejskich giełdach przyspieszyły. Zyskiwały również waluty z rynków wschodzących, np. brazylijski real rósł w piątek po południu o ponad 1 proc. wobec dolara amerykańskiego.
Czy to już upragniony przez inwestorów impuls mający ich skłonić do powrotu na giełdy wschodzące? Jest na razie zbyt wcześnie, by to powiedzieć, zwłaszcza że od listopada zeszłego roku Ludowy Bank Chin obniżał stopy już sześć razy. Sygnały pokazujące, że chińskie władze bardziej zdecydowanie walczą z kryzysem w połączeniu z dalszym luzowaniem polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny (który zapowiedział w czwartek, że już na grudniowym posiedzeniu może w razie potrzeby powiększyć program QE), są jednak impulsami poprawiającymi nastroje na światowych rynkach.
– Wygląda na to, że to luzowanie polityki zaczyna działać. Rośnie akcja kredytowa i wydatki rządowe. Zmniejszają się obawy przed tym, że gospodarka za bardzo zwolni. Wciąż jednak czekamy na dane świadczące o odbiciu w chińskiej gospodarce. Statystki za wrzesień nadal nie wskazywały na znaczącą poprawę – twierdzi Mark Williams, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.
Gdzie inwestorzy powinni się rozglądać za okazjami? Jak zwykle uwagę najbardziej przyciągają te rynki, które w ostatnich miesiącach były mocno wyprzedane. Takim rynkiem jest m.in. Brazylia. Od początku października napłynęło na brazylijską giełdę z zagranicy 4,2 mld dol. Wygląda na to, że październik będzie pierwszym miesiącem od czerwca, który zakończy się tam napływem kapitału netto. Przez ostatni miesiąc brazylijski indeks giełdowy Bovespa zyskał blisko 8 proc., a real umocnił się o prawie 6 proc. wobec dolara. Wcześniej ten rynek był pod dużą presją w związku z przeceną surowców, słabą koniunkturą gospodarczą i skandalem korupcyjnym związanym z państwowym koncernem naftowym Petrobras, a także z groźbą impeachmentu niepopularnej prezydent Dilmy Rousseff.
Według danych agencji Bloomberga sześć z dziesięciu największych funduszy inwestujących na światowych rynkach akcji wykazuje ostrożny optymizm co do lokowania pieniędzy na brazylijskiej giełdzie. Również rynkowy guru Mark Mobius, przewodniczący Franklin Templeton Emerging Markets Group, wskazuje, że na rynkach w Brazylii oraz innych krajach Ameryki Południowej można znaleźć dobre okazje cenowe.