U progu IV kwartału ub.r. przeciętne prognozy inflacji na I kwartał br. były jeszcze wyższe, sięgały 6 proc. Wtedy jednak część ekonomistów zakładała jeszcze, że z początkiem br. rząd podwyższy z 0 do 5 proc. stawkę na podstawowe artykuły żywnościowe. Tak się nie stało, ale to tylko częściowo tłumaczy niespodziewanie szybki spadek inflacji. Jego główną przyczyną jest, jak się zdaje, gwałtowne wyhamowanie wzrostu cen żywności w związku z sytuacją na globalnym rynku surowców oraz zaostrzoną konkurencją w handlu. Dość powiedzieć, że choć ostatecznie VAT na żywność wzrósł od kwietnia, to ekonomiści spodziewają się obecnie, że inflacja w II kwartale br. wyniesie średnio 2,9 proc. zamiast 4,2 i 5,7 proc., jak sądzili – odpowiednio – trzy i sześć miesięcy temu.
Zamrożone stopy
Szybszemu od oczekiwań spadkowi inflacji towarzyszył ostatnio szybszy od oczekiwań wzrost płac. Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w I kwartale rosło w tempie przewyższającym 12 proc. rok do roku. W rezultacie siła nabywcza przeciętnego wynagrodzenia rosła w tempie dochodzącym do 10 proc. rocznie, szybciej niż kiedykolwiek wcześniej od co najmniej połowy lat 90. To teoretycznie powinno prowadzić do solidnego odbicia wydatków konsumpcyjnych, ale na razie pozostaje to w sferze oczekiwań, a nie faktów. Co więcej, prognozy dotyczące wzrostu spożycia gospodarstw domowych w najbliższych kwartałach stały się nieco ostrożniejsze.
Począwszy od IV kwartału br., jak oczekują przeciętnie uczestnicy naszego konkursu, wzrost konsumpcji przyspieszy powyżej 4 proc. rok do roku (za sprawą niskiej bazy odniesienia). W tym samym czasie na ścieżkę szybkiego wzrostu wrócić powinien popyt inwestycyjny, napędzany przez napływ funduszy z UE, w tym na realizację KPO. Choć na dłuższą metę inwestycje zwiększają moce wytwórcze w gospodarce i w ten sposób działają antyinflacyjnie, w krótkim terminie stanowią kolejne źródło popytu. Stąd właśnie obawy ekonomistów, że inflacja nie będzie wracała prosto do celu NBP nawet po tym, gdy w połowie 2025 r. wygaśnie efekt odmrożenia cen nośników energii, który podbije inflację, począwszy od III kwartału br. Biorąc pod uwagę te okoliczności i sygnały płynące z RPP, większość ekonomistów wykreśliła ze swoich prognoz obniżki stóp procentowych w tym roku.
To będzie rok wyraźnej poprawy koniunktury, szczególnie z perspektywy gospodarstw domowych
Marcin Klucznik ekonomista w Polskim Instytucie Ekonomicznym
Sytuacja gospodarcza w tym roku wyraźnie się poprawi – na to wskazują prognozy ekonomistów uczestniczących w konkursie na najlepszego analityka makroekonomicznego. Najnowsza runda konkursu przyniosła kolejną rewizję w górę prognoz wzrostu PKB – o około 0,2 pkt proc. Ekonomiści oczekują obecnie, że w IV kwartale aktywność gospodarcza w Polsce wzrośnie o 3,6 proc. rok do roku. W pierwszych kwartałach wyniki gospodarki będą nieco słabsze, ale w całym 2024 r. zobaczymy prawdopodobnie wzrost PKB o co najmniej 3 proc.
Motorem wzrostu będzie przede wszystkim popyt wewnętrzny, napędzany silnym wzrostem wynagrodzeń i dochodów gospodarstw domowych ogółem. Przeciętna prognoza wskazuje, że w IV kwartale konsumpcja wzrośnie o 4,5 proc. rok do roku. Prognozy są jednak zróżnicowane, większość znajduje się w przedziale od 3 do 6 proc. To zapewne odzwierciedlenie różnych założeń co do stopy oszczędzania. Niektórzy ekonomiści spodziewają się, że Polacy będą chcieli odbudować oszczędności nadwątlone w poprzednich latach przez wysoką inflację. Ewentualny wzrost stopy oszczędzania byłby korzystnym zjawiskiem – oznaczałby nieco niższy, niż wynikałoby z poprawy dochodów, wzrost PKB teraz, ale zapewniałby silniejsze fundamenty dla aktywności gospodarczej w przyszłości.
Drugim obszarem niepewności pozostaje popyt inwestycyjny. Mediana prognoz wskazuje na spowolnienie jego wzrostu w tym roku do około 3–4 proc. z 8 proc. w ub.r. Ale indywidualne prognozy pozostają bardzo zróżnicowane. Wpływ na to mają dwa procesy. Po pierwsze, w ujęciu realnym aktywność w gospodarce odbija w górę, ale następuje to przy szybko spadającej inflacji. Pozycja negocjacyjna firm pogarsza się względem pracowników – co przejściowo może przełożyć się na spowolnienie inwestycji. Po drugie, Polska uzyskała w końcu dostęp do środków z KPO i znacząco wesprą one polską gospodarkę. Uruchomienie tych środków zajmie jednak kilka kwartałów. Część prognostów zdaje się zakładać, że znaczna pula środków popłynie do gospodarki już w II połowie br., pozostali zaś boomu inwestycyjnego oczekują w 2025 r.
Nieco mniej optymistyczne są perspektywy inflacji. Mediana prognoz zakłada jej odbicie w górę do 5,1 proc. rok do roku pod koniec br. i do 5,5 proc. na początku 2025 r. Bezpośrednią przyczyną wzrostu inflacji będzie ograniczenie przez rząd działań osłonowych. Na dłuższą metę głównym problemem pozostaje jednak rozpęd inflacji bazowej. Nawet teraz, w dołku koniunktury, wynosi 0,4–0,5 proc. miesiąc do miesiąca. To w połączeniu z ożywienie gospodarczym oraz szybkim wzrostem wynagrodzeń jest niespójne z celem inflacyjnym NBP. Dlatego też większość prognostów spodziewa się braku obniżek stóp procentowych w tym roku. Mediana prognoz wskazuje natomiast na to, że w I kwartale 2025 r. stopa referencyjna NBP zostanie obniżona o 0,5 pkt proc.