RPP zaskoczyła w środę rynki, decydując się na znacznie większą od oczekiwanej obniżkę stóp procentowych. Główna stopa NBP zmalała aż o 0,75 pkt proc. do 6 proc. Prezes NBP Adam Glapiński przekonywał w lipcu po poprzednim posiedzeniu RPP, że warunkiem jakiegokolwiek poluzowania polityki pieniężnej jest spadek inflacji poniżej 10 proc. rocznie. W sierpniu natomiast według danych GUS inflacja wciąż była dwucyfrowa i wynosiła 10,1 proc.
Czytaj więcej
Lista konsekwencji ostrego cięcia stóp procentowych NBP jest długa. I nawet jeśli komuś obniżka może w krótkim terminie przynieść korzyści, choćby w postaci niższych rat kredytowych, to długoterminowo wszyscy za nią zapłacimy.
„Nie mamy żadnych przesłanek, że inflacja jest pod kontrolą w Polsce. Mamy za to mnóstwo dowodów na to, że nie jest pod kontrolą w gospodarkach o niższej inflacji, w fazie niższej koniunktury i o oczekiwaniach inflacyjnych zakotwiczonych w celu inflacyjnym tych krajów. Lista zaczyna się od strefy euro, UK, Kanada. Podobnie niepokojąco uporczywa jest inflacja w USA, piszę o nich osobno, bo są w fazie wyższej koniunktury” – oceniła w piątek członkini RPP Joanna Tyrowicz na portalu LinkedIn.
„Osłabienie koniunktury gospodarczej na świecie ma w pewnej części charakter systemowy, a nie cykliczny. Związane jest z przesunięciem konsumpcji w kierunku usług oraz transformacją energetyczną. Zaistniałoby niezależnie od zacieśnienia w polityce pieniężnej. Polityka pieniężna dokłada do tej układanki jakieś klocki, ale dalece nie wszystkie” – dodała.