Amerykańska inflacja konsumencka wyniosła w lipcu 3,2 proc., po tym jak w czerwcu sięgnęła 3 proc. Średnio prognozowano, że przyspieszy ona do 3,3 proc. Licząc miesiąc do miesiąca, ceny wzrosły o 0,2 proc., co było zgodne z prognozami. Inflacja bazowa, czyli nieobejmująca cen żywności, paliw i energii, zeszła natomiast z 4,8 proc. w czerwcu do 4,7 proc. w lipcu. Była najniższa od października 2021 r. Średnio oczekiwano, że pozostanie ona na takim poziomie. W ujęciu miesięcznym też była zgodna z oczekiwaniami i wyniosła 0,2 proc. – tyle samo co w poprzednim miesiącu.
Czytaj więcej
Urząd prezydenta USA skorygował w dół prognozę deficytu budżetowego w 2023 r. do 1543 bln dolarów, o 26 mld mniej wobec prognozy z marca, na skutek mniejszych wydatków głownie po anulowaniu przez Sąd Najwyższy umorzenia przez Joe Bidena pożyczek dla studentów.
– Ogólnie inflacja jest w większym stopniu na ścieżce spadkowej, niż była na początku roku. Zdołała szybko zejść do stosunkowo niskich poziomów jednocyfrowych, ale do końca roku powinna utknąć w okolicach 3 proc. To pozwoli jednak na powrót do celu wyznaczonego przez Fed w dalszej perspektywie – mówi Sam Bullard, ekonomista Wells Fargo.
Za 90 proc. lipcowego wzrostu inflacji odpowiadała zwyżka czynszów, która sięgnęła 7,7 proc. (0,4 proc. miesiąc do miesiąca). Usługi zdrożały o 6,6 proc., z czego usługi transportowe o 9 proc. Ceny żywności wzrosły o 4,9 proc., ale energia staniała o 12,5 proc. Te dane nie przyniosły więc większych niespodzianek. Potwierdzają one kontynuację trendów dezinflacyjnych.
– Bez uwzględnienia kosztów czynszów inflacja konsumencka wyniosłaby tylko 2,5 proc. Oczywiście, jeśli usunie się wszystko, co rośnie, to inflacja wyda się opanowana. Ale w tym przypadku taki zabieg ma sens, gdyż koszty związane z czynszami są opóźnionym wskaźnikiem, a w ciągu nadchodzących 12 miesięcy mogą one nie tylko wrócić do normalnych poziomów, ale nawet spaść poniżej średniej sprzed pandemii – uważa Paul Ashworth, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.