Taki obraz sytuacji w polskim przemyśle maluje PMI, wskaźnik koniunktury bazujący na ankiecie wśród menedżerów logistyki przedsiębiorstw. We wrześniu, jak podała w piątek firma IHS Markit, wyniósł on 53,4 pkt, najmniej od lutego. Była to już jego trzecia z rzędu zniżka, przy czym okazała się największa od kwietnia 2020 r. W sierpniu PMI sięgał 56 pkt, a jeszcze w czerwcu najwyższego w swojej historii (od 1998 r.) poziomu 59,4 pkt.
Każdy odczyt powyżej 50 pkt oznacza teoretycznie, że w odczuciu ankietowanych menedżerów logistyki sytuacja w przemyśle przetwórczym poprawia się w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy można interpretować jako miarę tempa tej poprawy. W tym świetle polskie przetwórstwo przemysłowe wciąż dynamicznie się rozwija. Nie ma już jednak mowy o bezprecedensowym wzroście aktywności, który było widać wiosną i latem.
Wrześniowa zniżka PMI odzwierciedla m.in. silne wyhamowanie wzrostu produkcji, która nieomal stanęła w miejscu. To zarówno efekt słabszego popytu – szczególnie eksportowego, który zmalał po raz pierwszy od niemal roku – jak i ograniczeń po stronie podaży, którymi skutkują zaburzenia w globalnych łańcuchach dostaw.. O tym ostatnim zjawisku świadczy to, że pomimo słabszego popytu ankietowane przez IHS Markit firmy zgłosiły ponownie wzrost zaległości produkcyjnych. Przy tym część zamówień obsługiwały z zapasów, które stopniały najbardziej od niemal czterech lat.