Skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wniosło wniosło czterech Tadżyków, którzy między grudniem 2016 a lutym 2017 r. wielokrotnie próbowali przekroczyć granicę polsko-ukraińską. Korzystali przy tym z oficjalnych przejść granicznych, składając wnioski o ochronę międzynarodową, twierdząc że w kraju rodzinnym grożą im prześladowania polityczne. Te były jednak zawsze odrzucane po przeprowadzeniu rozmowy z wnioskującym, którego następnie odsyłano na Ukrainę.
Skarżący zarzucili Polsce złamanie art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, zakazującego tortur oraz nieludzkiego i poniżającego traktowania lub karania. Ponadto wskazywali też na naruszenie Art. 4 protokołu nr 4 do tejże konwencji, który zakazuje „kolektywnego wydalania cudzoziemców”, oraz art .13 (prawo do efektywnego środka zaskarżenia) w związku z tym przepisem. Jeden ze skarżących ponadto podniósł zarzut naruszenia prawa do życia prywatnego i rodzinnego, gdyż nie mógł dołączyć do swojej żony i dzieci, którym pozwolono złożyć wniosek o azyl w Polsce.
ETPC: kara dla Polski za uchodźców
W czwartek strasburski Trybunał przyznał skarżącym rację, wskazując, że Polska naruszyła proceduralny aspekt art. 3 Konwencji. Przed decyzją o wydaleniu cudzoziemców na Ukrainę, władze polskie nie wykazały — wbrew obowiązkowi wynikającemu z Konwencji, że uchodźcy mają w tym kraju szanse na rzetelną procedurę azylową. Oznacza to, że z Ukrainy mogli zostać deportowani z powrotem do Tadżykistanu, gdzie groziłyby im prześladowania.
Czytaj więcej
Cztery tadżyckie rodziny, które od kilku tygodniu bezskutecznie próbowało złożyć wniosek o ochronę na granicy polsko-białoruskiej musiało wrócić do Rosji.
Ponadto ETPC nie uznał argumentacji strony polskiej, że decyzje ws. wydalenia każdego ze skarżących z powrotem na Ukrainę były wydawane indywidualnie, to jednak służby graniczne nie zbadały zasadności wniosków, tj. czy faktycznie składający je mieli podstawy do obawiania się prześladowań w swojej ojczyźnie. Ponadto decyzje wydawane były na podstawie notatek służbowych, a nie nagrania rozmowy z uchodźcą. Notatek tych nie przedstawiano też wnioskującym do przeczytania i podpisu. W przypadku dwóch z nich odmówiono udziału prawnika w rozmowie, choć o to wnioskowali. Działanie to uznano więc za „kolektywne wydalanie cudzoziemców”, zakazane w protokole 4 do Konwencji.