W lipcu produkcja budowlano-montażowa w Polsce była niższa rok do roku o 10,9 proc. – wynika ze wstępnych danych GUS. Spadek rzędu 7,6-proc. objął budownictwo kubaturowe, wynik słabszy o aż 16,9 proc. zanotował rynek infrastruktury, a rynek robót specjalistycznych o 2,9 proc.
O ile po I półroczu budownictwo notowało jeszcze 2,3-proc. wzrost rok do roku, to po siedmiu miesiącach notowany jest już 0,4-proc. spadek. Kubaturówka ma wynik gorszy o 1,4 proc. rok do roku, infrastruktura o 0,6 proc., tylko roboty specjalistyczne notują 1,1-proc. wzrost.
- W przeciwieństwie do przemysłu, który początkowo odnotował rekordowe spadki, ale stosunkowo szybko powrócił to poziomów sprzed pandemii, budownictwo cechuje się dużą inercją, czyli zawsze odczuwa spowolnienie inwestycyjne z pewnym opóźnieniem – wskazuje Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. - Dlatego lipcowe wyniki nie są dla mnie zaskoczeniem i tylko potwierdzają moje przewidywania co do stopniowego spadku aktywności budowlanej w II połowie 2020 r. i przez cały 2021 r. – podkreśla.
Do tej pory infrastruktura uchodziła za motor napędowy branży. Skąd zatem tak mocny spadek w lipcu?
- Może to wynikać z faktu, że znajdujemy się w schyłkowej fazie rządowego programu kolejowego i jednocześnie obserwujemy spowolnienie w rozstrzyganiu przetargów w ramach programu drogowego. Niezmiennie uważam jednak, że inwestycje infrastrukturalne będą motorem napędowym sektora w kolejnych latach – komentuje Kaźmierczak. - Od 2021 r. zaczną napływać fundusze na realizację inwestycji kolejowych z nowego budżetu UE, a na drogach dojdzie do przyspieszenia prac, z ich kumulacją w latach 2021-2023, z powodu stopniowej finalizacji PBDK i startu nowego programu drogowego, w większym stopniu nakierowanego na rozwój sieci dróg w regionach. Do tego dojdzie wiele inwestycji z segmentu elektroenergetyki, gazownictwa, OZE i hydrotechniki - wylicza. Dodaje, że wielu inwestorów prywatnych nadal wstrzymuje się z nowymi projektami mieszkaniowymi czy biurowymi z powodu dużej niepewności, co do kierunków rozwoju epidemii i jej wpływu na sytuację gospodarczą w kraju. - Prawdopodobnie utrzyma się też mała aktywność inwestycyjna samorządów, które mierzą się ze dużym ubytkiem wpływów budżetowych – przyznaje Kaźmierczak.
Zdaniem eksperta, w zależności od struktury portfela zleceń, wiele dużych firm będzie w stanie utrzymać dobre marże, nawet przy przejściowym spadku przychodów. Dużo gorsze perspektywy rysują się przed średnimi i małymi podmiotami, dla których spadek inwestycji, moim zdaniem, przełoży się na istotne pogorszenie ich rentowności.