O nawet niemal 12 proc., do 31,5 zł, taniały w środę akcje budowlanego Erbudu. Grupa poniosła w I połowie br. 5,6 mln zł straty netto przypisanej akcjonariuszom jednostki dominującej wobec 9,9 mln zł pod kreską rok wcześniej. W samym II kwartale strata wyniosła 8,3 mln zł. W połowie lipca papiery były wyceniane na prawie 45 zł.
Kurs Onde, spółki córki odpowiedzialnej za budowę instalacji OZE i dróg, spadał o maksymalnie 6,6 proc., do 11,6 zł, choć to ona pociągnęła skonsolidowane wyniki operacyjne Erbudu.
Optymizm menedżerów
Nastroje menedżerów Erbudu na konferencji wynikowej były jednak dość optymistyczne. – II kwartał br. kończy zaszłości i wszystko co przed nami jest dużo lepsze – powiedział prezes Dariusz Grzeszczak, podsumowując konferencję wynikową.
– Cieszymy się ze zgromadzonego portfela, bo czasy są wciąż trudne. Czekamy na napływ funduszy z KPO, może stanie się to pod koniec roku – prędzej czy później nowe kontrakty się wysypią. Będziemy działać w czterech głównych segmentach, nie myślimy o nowych start-upach, bo to ma swoje plusy i minusy. Otwierają się nowe możliwości, ale początki nie są proste. Fabryka drewnianych modułów przynosi nam wciąż straty, ale w przyszłym roku chcemy iść w kierunku zarabiania. Pozostałe trzy segmenty będą miały dobre wyniki. Mamy bardzo dobrą sytuację gotówkową, współpraca z instytucjami finansowymi jest idealna. Zatem przed nami już tylko lepsze czasy – dodał.
Czekanie na odbicie
W ciągu pierwszego półrocza grupa podpisała zlecenia o wartości 1,7 mld zł. Na koniec czerwca wartość portfela zamówień Erbudu sięgała 2,81 mld zł wobec 2,43 mld zł rok wcześniej – z tego 1,6 mld zł stanowiło budownictwo kubaturowe, 0,53 mld zł budownictwo OZE, 0,44 mld zł usługi dla przemysłu i 0,15 mld zł moduły. Poza tym 0,91 mld zł to wartość inwestycji na rynku OZE w ramach własnego portfela grupy.