Minister energii Krzysztof Tchórzewski zapewnił, że mimo dużego wzrostu hurtowych cen energii, wynikającego ze zwyżek na rynku uprawnień do emisji CO2, prąd dla gospodarstw domowych nie zdrożeje. To najwyraźniej zaniepokoiło regulatora rynku, który co roku zatwierdza wnioski taryfowe na sprzedaż energii dla klientów indywidualnych (składają je spółki obrotu z PGE, Tauronu, Enei i Energi).
W kuluarach Kongresu Energetycznego we Wrocławiu, prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando sugerował, że trzeba zadbać o interesy nie tylko gospodarstw domowych, ale i firm, które mogą być zmuszane, by nie wnioskować o podwyżki.
Regulator kontra resort
– Taryfy powinny zapewniać z jednej strony pokrycie uzasadnionych kosztów działalności gospodarczej przedsiębiorstwa wraz ze zwrotem z kapitału w nią zaangażowanego, ale jednocześnie zapewniać ochronę interesów odbiorców przed nieuzasadnionym poziomem cen i stawek opłat – wyjaśnia w rozmowie z „Rz" Maciej Bando. Podkreśla, że w zakresie jego zadań, także w roku wyborczym, jest równoważnie interesów energetyki i odbiorców końcowych.
Regulator jest zachowawczy w wypowiedziach. Prawdopodobnie nie chce sugerować spółkom, jaką skalę podwyżek uznałby za uzasadnioną. Bo jak dotąd nikt nie złożył wniosku. Można się spodziewać, że energetyka będzie zwlekać jak najdłużej i pierwsze propozycje spłyną do URE pod koniec października lub na początku listopada (taryfa jest zatwierdzana około połowy grudnia).