Już od pięciu lat w łódzkim biurze projektowym Airbus Helicopters innowacyjnymi wiropłatami koncernu zajmują się polscy inżynierowie.
- Cierpliwie, krok po kroku zatrudniamy i szlifujemy w Łodzi młode talenty. Biuro zatrudnia 90 specjalistów, średnia wieku - poniżej trzydziestki – nie kryje satysfakcji Tomasz Krysiński szef pionu rozwojowego śmigłowcowego koncernu. Wiceprezes Airbus Helicopters który studia rozpoczynał przed stanem wojennym na Politechnice Łódzkiej, potem naukę kończył we Francji i tam zdobywał konstruktorskie ostrogi, twierdzi, że zespół łódzkich specjalistów jest dziś wprowadzony w najważniejsze projekty rozwojowe europejskiego potentata w dziedzinie wiropłatów.
Nie ma caracali, są technologie
- Wszystko idzie zgodnie z planem: w połowie tego roku wzmocnione kadrowo biuro projektowe zacznie pełnić rolę Centrum Badań Rozwojowych AH. To polscy fachowcy będą tworzyli przekładnie, nowe typy napędów elektrycznych i hybrydowych. Mają też zająć się badaniem nowych materiałów potrzebnych w produkcji śmigłowców – mówi Krysiński.
Airbus Helicopters który wyposażył w powietrzne ambulanse Lotnicze Pogotowie Ratunkowe i dzierży trzecią cześć światowego rynku wiropłatów już na długo przed głośnym przetargiem na wojskowe śmigłowce wielozadaniowe dla polskiej armii zlecał naukowcom z Politechniki Łódzkiej badania, analizy i obliczenia. Dopiero jednak w trakcie konkursu w MON, gdy argumentem w helikopterowym starciu stały się oferty offsetowe koncern ufundował w Łodzi własne biuro projektów i badań. Dziś nikt nie wraca już do historii z caracalami, bo łódzki zespół inżynierski okazał się doskonałym biznesem i z każdym rokiem tylko zyskuje na znaczeniu.
Bezcenni inżynierowie
- Poszukujemy talentów nie tylko w Łodzi ale na politechnikach w całym kraju. Ludzie i ich kompetencje to dziś największa wartość w awiacyjnym, technologicznym biznesie – podkreśla Krysiński .