– Obecnie są na stole trzy warianty rozstrzygnięcia sporu – mówi pierwszy rozmówca „Rz”, uczestnik spotkania w resorcie klimatu. Jak wyjaśnia, pierwszy to kompromis zaproponowany przez minister Anitę Sowińską – by przesunąć wejście systemu na lipiec 2025 r. Ten pomysł ma być jednak odrzucany przez samorządy. – Na stół wróciło znowu rozwiązanie, które popiera handel, by kaucje weszły od stycznia 2026 r., i ono jest prawdopodobniejsze. Wreszcie, niestety, największe szanse ma dziś całkowite uchylenie ubiegłorocznej ustawy o systemie kaucyjnym, a wtedy aktualne prace nad nowelizacją staną się bezprzedmiotowe – mówi rozmówca.
Jego zdaniem samorządy wykonały oczywisty ruch i wplotły kwestię kaucyjną w zaangażowanie w przyszłoroczne wybory prezydenckie. – Sprawa stała się już polityczna i nie mówimy o kaucji, stawką jest nasze zaangażowanie. Według przecieków z KPRM pojawiają się już pomysły, by w Sejmie dokleić do jakiejkolwiek ustawy podczas jej drugiego czytania zapis o uchyleniu ustawy z 2023 r. wprowadzającej system kaucyjny.
Rynek potwierdza, samorządy zaprzeczają
Doniesienia te potwierdzają producenci żywności, natomiast zaprzeczają im samorządy. – Wiemy, że waży się decyzja polityczna między wprowadzeniem poprawek i odsunięciem o rok systemu kaucyjnego a uchyleniem ustawy. Uchylenie ustawy to by był poważny błąd, właściwie kompromitacja rządu – mówi Andrzej Gantner, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności. Wskazuje, że na podstawie działań rządu i obowiązującej ustawy z 2023 r. powstało już ośmiu operatorów, którzy zainwestowali pieniądze w utworzenie spółek i systemu kaucyjnego. Jak wielokrotnie opisywaliśmy w „Rz”, operatorzy są na różnym etapie zdobywania licencji, ale co najmniej trzy spółki już uzyskały pozwolenie na prowadzenie działalności operatora, a tylko do założenia niezbędnej spółki akcyjnej potrzebne jest 5 mln zł kapitału, nie mówiąc o szerokim zakresie prac i przygotowań. – Dlatego sytuacja, gdyby ktoś teraz, po takiej wykonanej pracy, długich konsultacjach i dokonanych inwestycjach, uchylił ustawę całkowicie, wskazywałaby, że rząd ustąpił lobbingowi wielkich międzynarodowych konsorcjów firm odpadowych, które widzą w niej zagrożenie dla swoich zysków. Jeśli rząd uchyli tę ustawę, to by oznaczało, że wszystkie cele środowiskowe, zobowiązania dotyczące poziomów zbiórki i użycia recyklatu wynikające z przepisów unijnych, możliwość redukcji tzw. plastic tax, który Polska płaci od niezrecyklowanego plastiku, nie mają żadnego znaczenia w obliczu utrzymania zysków firm odpadowych – mówi Andrzej Gantner. Brak systemu kaucyjnego będzie oznaczał także niedobory produkowanego w Polsce recyklatu do kontaktu z żywnością.
Jako jedyny nasz rozmówca Andrzej Gantner skomentował także oficjalnie zakulisową atmosferę prac nad ustawą. – Widać, że konsorcjum samorządowo-odpadowe przystąpiło do brutalnego ataku, widzimy udział dużych koncernów odpadowych, zwłaszcza jednego. Trudno jednak zgodzić się ze stosowanymi metodami, chociażby takimi jak rozsyłanie do posłów anonimów wprowadzających ich w błąd i szkalujących każdego, kto odważy się bronić systemu kaucyjnego – mówi Gantner. Wskazuje, że firmy odpadowe mogą stracić dochody na zebranym surowcu, sprzedaży recyklatu i handlu DPR (dowodami przekazania do recyklingu). Producenci są gotowi do kompromisu, poparli np. postulat samorządów, by system kaucyjny wszedł równolegle z ustawą ROP, od 1 stycznia 2026 r.
Chcą „Sprawiedliwego ROP” z poparciem firm odpadowych
Na pytanie, czy samorządy faktycznie stawiają takie ultimatum – poparcie dla kandydata KO na prezydenta za uchylenie ustawy o systemie kaucyjnym – byli i obecni prezydenci miast z kręgów koalicji, do których dotarła „Rzeczpospolita”, odpowiadają, że nic o tym nie wiedzą. –Nic takiego nie słyszałem, nie wierzę – napisał w wiadomości tekstowej poseł KO Jacek Karnowski, b. prezydent Sopotu.