Wynegocjowaliśmy offset, teraz broń będzie produkowana w Polsce. W zawoalowany sposób takie zdanie powtarzają politycy kolejnych rządów, przedstawiając to jako duży sukces. U wielu z nich panuje przekonanie, że kontrakt bez offsetu to jest coś złego. Jak zazwyczaj, w tym przypadku również rzeczywistość nie jest jednak czarno-biała, ma raczej wiele odcieni szarości. Wokół offsetu narosło wiele mitów, warto więc poznać fakty.
Offset to zakup technologii
Po pierwsze, offset to jest zakup technologii. Zakup, który oznacza wydanie konkretnych pieniędzy. To nie jest tak, że przy okazji np. kupna 96 śmigłowców AH-64 Apache za 40 mld zł wielka amerykańska zbrojeniówka w swej łaskawości, niczym św. Mikołaj, postanowiła polskiemu podatnikowi zrobić prezent w postaci offsetu za ok. 1 mld zł, czym chwalili się politycy obecnej koalicji. W uproszczeniu sytuacja wygląda tak, że jeśli pozyskujemy offset o wartości miliarda złotych, to znaczy, że ten zakup bez offsetu kosztowałby nas 39 mld zł.
Czytaj więcej
Trwają negocjacje z Koreą Południową dotyczące zakupu kolejnych 180 czołgów. Wbrew zapowiedziom umowa nie zostanie jednak podpisana na początku września. Plany produkcji tych czołgów w Polsce stoją zaś pod znakiem zapytania.
By bardziej skomplikować sytuację, trzeba jeszcze wprowadzić rozróżnienie na wartość offsetu i koszt offsetu. Przykład: pozyskujemy technologię „x” o wartości 100 mln zł. Ale jeśli tzw. offsetodawca ma offsetobiorcy przekazać coś o wartości 100 mln zł, to dla niego koszt będzie większy, bo np. musi oddelegować swoich pracowników do przeszkolenia pracowników z Polski, musi do tego utrzymywać odpowiednie zaplecze, itd. Jeśli więc polskie zakłady zbrojeniowe w ramach offsetu pozyskują technologię o wartości 100 mln zł, to faktycznie polski podatnik najpewniej zapłaci za to dwa razy więcej.
Dlaczego offset jednak się opłaca?
Jak już podatnik sobie uświadomi, że offset to zakup technologii dla polskiej zbrojeniówki za jego pieniądze, to nasuwa się pytanie: dlaczego? Dlaczego przy okazji dużych zakupów zbrojeniowych czasem staramy się pozyskać technologię w sposób, który wcale nie wydaje się tani? Odpowiedź jest bardzo prosta. Jak już napisaliśmy, wielkie koncerny zbrojeniowe to nie jest św. Mikołaj, który rozdaje prezenty. Jeśli ktoś wydał miliardy dolarów na stworzenie jakiejś technologii, to oczywistym jest, że chce na niej zarabiać, a nie ją rozdawać. Nawet sojusznikom.