Wraz z coraz bliższym terminem uroczystego rozpoczęcia igrzysk olimpijskich 26 lipca poczucie fatalizmu zapanowało wśród sklepikarzy, ajentów barów i restauracji w centrum miasta. Coraz im trudniej zachęcać klientów, których odstraszają zakazy przejścia (żeby [przejść trzeba mieć QR code), kontrole dokumentów, mnożące się barierki i siatkowe płoty mające zapewnić bezpieczeństwo sportowcom i kibicom. Organizatorzy imprezy spodziewali się 14 mln turystów, przedstawiciele handlu i gastronomii już narzekają na puste lokale. Niektórzy zapowiadają, że zamkną lokal na przełomie lipca i sierpnia.
Olimpiada sparalizowała Paryż
O przygnębieniu ludzi z sektora usług świadczą liczne materiały filmowe w programach informacyjnych francuskiej telewizji. Mimo optymistycznych przewidywań już w czerwcu doszło do zastoju w interesach, liczba klientów i wielkość obrotów zmalała o 30 proc. — podały organizacje restauratorów GHR, hotelarzy UIMIH i handlu SNEG. Lipiec nie jest wcale lepszy, działalność hoteli zmalała niemal do zera, i jeśli będzie tak dalej, to czeka nas katastrofa — stwierdził Franck Delvau, szef UMIH Paryża i regionu stołecznego.
Na placu Trocadéro zawsze pełnym turystów z Francji i ze świata trudności z dostępem do barów i restauracji sprawiły, że frekwencja klientów zmalała o 70 proc. Od 18 lipca rozszerzono strefę z ograniczonym dostępem dla turystów i konsumentów w związku z przygotowaniami inauguracji olimpiady. — To z pewnością dobry pomysł, ale nie do pogodzenia z działalnościom gospodarczą — ocenia Franck Delvau w relacji „La Tribune”.
Władze miasta uprzedziły, że nie mają prawnej możliwości wypłaty odszkodowań handlowi za poniesione straty w obrotach. Istnieje jednak możliwość pokrycia takich strat z budżetu resortów spraw wewnętrznych i transportu. To jedyna pociecha dla handlu i gastronomii.