Kurierzy rozwożący dostawy zlecane za pośrednictwem aplikacji platform takich jak Glovo, Wolt czy Uber Eats wydają się mieć zdecydowanie dosyć warunków pracy, jakie oferowane są przez te platformy. W czwartek 29 czerwca skierowali do rządu manifest, w którym punktują wady „uberyzacji” i mówią, co powinno się zmienić, by system był bardziej sprawiedliwy. Powołują się przy tym na twarde dane.
"Z postępującą wygodą konsumpcji idzie w parze wzrastający wyzysk, degradacja warunków zatrudnienia i skrajne uśmieciowienie stosunków pracy. Komisja Europejska podaje, że nawet 41 procent czasu pracy w branży platformowej jest nieopłacane, a 55 procent pracowników otrzymuje wynagrodzenie poniżej minimalnej krajowej" – stwierdzają kurierzy w manifeście.
Czytaj więcej
Opłata serwisowa, za małe zamówienie, za dostawę w deszcz. UOKiK postawił popularnej platformie dostarczającej m.in. jedzenie zarzuty za drip pricing, czyli dodawanie na ostatnim etapie składania zamówienia niezapowiedzianych wcześniej dodatkowych, obowiązkowych opłat.
"Przy bierności instytucji naszego państwa rozwija się system nieuregulowanej eksploatacji pracowników, inspirowany praktykami międzynarodowych korporacji. Mamy prawo obawiać się, ze firmy takie jak Uber, Glovo, Wolt stanowić będą awangardę uśmieciowienia rynku pracy" – podkreślają pracownicy platform.
W manifeście przytaczają przykłady dowodzące ich zdaniem szkodliwości modelu działania platform dostawczych dla całego społeczeństwa. Wymieniają tu – podważanie praw pracowniczych, dzięki któremu Uber i Wolt otrzymują „absolutną elastyczność siły roboczej” i mogą „zaniżać płace”. Z tego wynika „postępująca prekaryzacja”, gdyż praca dla tych platform jest „skrajnie niestabilna”, a pracownicy spędzają czas „w stanie gotowości, bez przysługującej im płacy”. Zdaniem związkowców ma to podważać „obowiązywanie w Polsce części praw obywatelskich”.