Dziś patrzymy na perspektywy gospodarki bardzo pozytywnie

Już teraz widać, że w porównaniu z kryzysem z lat 2008/2009 powracamy do normalności w dużo szybszym tempie – mówi Grzegorz Piechowiak, współzałożyciel firmy doradczej JP Weber.

Aktualizacja: 01.09.2021 22:30 Publikacja: 20.05.2021 20:00

Udzielał pan wywiadu „Rzeczpospolitej" ponad rok temu. Jak od tego czasu zmieniła się sytuacja polskiej i światowej gospodarki?

Rok temu była większa niepewność, choć już wtedy zaczynały się pojawiać pozytywne sygnały przemawiające za ożywieniem. Dziś patrzymy na gospodarkę i jej perspektywy bardzo pozytywnie. Dotyczy to zarówno spodziewanej sytuacji w kolejnych miesiącach 2021 r., jak i w roku przyszłym. PKB na świecie będzie rosło. Eksperci z różnych ośrodków badawczych mówią, że przed nami najwyższy wzrost gospodarczy od lat 70. ubiegłego wieku. Już teraz widać, że w porównaniu z kryzysem z lat 2008/2009 powracamy do normalności w dużo szybszym tempie. Wraz ze znoszeniem lockdownów odbicie wydaje się bardzo szybkie i mocne, szczególnie że konsumenci na całym świecie zgromadzili w czasie pandemii olbrzymie oszczędności.

Dodatek „Rok w pandemii oczami przedsiębiorców"

Optymizm ten płynie również z obserwacji sytuacji naszych klientów. Mają duże portfele zamówień i bardzo dobre perspektywy na przyszłość. W niektórych sektorach te tendencje są szczególnie dobrze widoczne.

W jakich?

Spójrzmy chociażby na logistykę, która dynamicznie się rozwija, a logistyka i transport to wyznacznik kondycji całej gospodarki. Sektor maszyn i urządzeń przoduje w rankingach z nowym, rekordowo wysokim tempem wzrostu produkcji. Za nim plasuje się sektor usług: usługi medyczne.

Jak na tle innych krajów wypada Polska?

Naprawdę dobrze. Rok temu mówiłem, że możemy nie tylko wyjść z kryzysu obronną ręką, ale też stać się jego beneficjentami. I ta przepowiednia właśnie się sprawdza. Jeśli dodamy do tego dość niskie koszty pracy w naszym kraju, to mamy przyczynę, dla której inwestycje nad Wisłę napływają tak licznie. Jesteśmy trzecim, po USA i Hiszpanii, odbiorcą bezpośrednich inwestycji zagranicznych na świecie, których wartość przekracza obecnie 1 mld dol. Zainteresowaniem cieszą się szczególnie inwestycje w centra usług. Jako wieloletni doradca inwestorów azjatyckich, głównie z Korei, już w ubiegłym roku widziałem ich olbrzymie zainteresowanie sektorem zielonej energii.

Jakie wnioski powinni wyciągnąć z pandemii przedsiębiorcy? A może już wyciągnęli?

Rzeczywiście, część przedsiębiorców wykorzystała okres pandemii na adaptację do nowych warunków rynkowych i zwiększenie efektywności biznesów. To zmiany, które wcześniej trudno byłoby im przeprowadzić, bo niełatwo przebudowuje się strukturę biznesu, pracując na pełnych obrotach. Wybuch pandemii zmienił sytuację – firmy, aby przetrwać, musiały szybko zmienić modele biznesowe, przejść ekspresową digitalizację.

Zmiany w kierunku cyfryzacji wiele przedsiębiorstw zaczęło przed wybuchem pandemii i teraz to zaprocentowało. Duże zainteresowanie aktywami związanymi z cyfryzacją widać też na rynku transakcyjnym. Część podmiotów, które nie mają u siebie takich kompetencji, rozważa dokupienie cyfrowych aktywów lub już to zrobiło.

Pandemia pokazała naszej gospodarce, że nie możemy być aż tak zależni od dostaw z Azji, która jest głównym źródłem wielu półproduktów i surowców dla branży TMT (technologie, media, telekomunikacja – red.) i automotive. Dzięki temu mamy szansę wzmocnić produkcję własną z korzyścią dla wszystkich.

Które jeszcze sektory można nazywać wygranymi?

Naturalnymi beneficjentami pandemii są oczywiście TMT i e-commerce, ale nie mówię tu niczego odkrywczego. Są też rynkowe ciekawostki, wzrósł popyt na... zwierzęta domowe. Ich ceny poszły w górę aż o 30,3 proc. rok do roku, a na usługi weterynaryjne o 6,4 proc. Praca zdalna zmusiła wielu z nas do kupowania droższych usług telekomunikacyjnych, więc zwiększył się na nie popyt. Bardzo zyskała też budowlanka – zmuszeni do spędzania większości czasu w domach zaczęliśmy się wygodniej urządzać. Podmioty działające w tych sektorach mają pełne ręce roboty, a to także klienci korzystający z naszych usług.

Na drugim biegunie mamy branże, które mocno ucierpiały, jak gastronomia czy turystyka. Czy będą w stanie odrobić straty?

Odrobienie strat może być niełatwe. Część podmiotów najprawdopodobniej tego trudnego okresu nie przetrwa. Bardziej wyraźny obraz branż zobaczymy, gdy skończą się tarcze i programy pomocowe. Spodziewamy się wzrostu liczby transakcji dotyczących tzw. distressed assets (aktywa wystawione na sprzedaż po okazyjnej cenie ze względu na konieczność ich szybkiego zbycia, zwane także aktywami zagrożonymi – red.). Na razie na polskim rynku takich transakcji nie widzimy jeszcze zbyt dużo. Wynika to z faktu, że wiele firm dostało różnego rodzaju wsparcie publiczne, a państwo wprowadziło regulacje, które sztucznie przedłużają byt niektórych podmiotów. Warto odnotować, że nawet w branżach, na które pandemia miała negatywny wpływ, znajdziemy firmy, które radzą sobie całkiem dobrze, bo potrafiły dopasować swój biznes do nowej rzeczywistości.

Wspomniał pan o rynku fuzji i przejęć. Gdy rok temu wybuchła pandemia, rynek transakcyjny się załamał, ale w drugiej połowie roku odżył. Ta wysoka aktywność się utrzymuje?

Po załamaniu na rynku M&A w II kwartale 2020 r. w kolejnych okresach sytuacja była już znacząco lepsza, a liczba transakcji mocno wzrosła. Było to widać już w końcówce II kwartału 2020 r., a następnie w III i IV kwartale. W tym roku wysoka aktywność transakcyjna nadal się utrzymuje. Dla nas ten rok też będzie mocny – jest dopiero maj, a za nami już cztery transakcje, kolejna jest na horyzoncie. Zakładamy, że aktywność na rynku M&A będzie utrzymywała się na wysokim poziomie jeszcze przez dwa, trzy lata. Podobnie było po kryzysie finansowym z lat 2008–2009. Widzimy nie tylko duży popyt na przejęcia, ale też znaczący ruch po stronie podaży. Pandemia nie pozostała bez wpływu na podejście właścicieli firm do swojej przyszłości. Część z nich zaczęła rozważać sprzedaż i spieniężenie swoich aktywów.

Jak kształtują się wyceny?

Daje się zauważyć wyraźne zwyżki, szczególnie tam, gdzie chodzi o perspektywiczne biznesy. Takie, które są innowacyjne i w okresie pandemii udowodniły, że sobie poradzą i są zdrowe finansowo. Ich wyceny poszły w górę. Patrząc z naszej perspektywy – w ostatnim czasie nie przeprowadziliśmy żadnej transakcji, w której obserwowalibyśmy spadek wyceny.

Czy wysokie wyceny są też pochodną dużej ilości dostępnej gotówki? Koszt pieniądza jest niski, a fundusze private equity dysponują z roku na rok coraz większymi zasobami gotówki.

Rzeczywiście dry powder (wartość środków zgromadzonych na inwestycje – red.) jest coraz wyższy. Nic więc dziwnego, że w funduszach PE rośnie presja na zawieranie transakcji.

Patrząc z perspektywy sprzedającego, gdzie można dostać lepszą cenę: w segmencie funduszy PE czy raczej od inwestora strategicznego?

Każdy przypadek jest inny, więc trudno generalizować. Patrząc z perspektywy sprzedającego, najwyższą wycenę najczęściej można uzyskać od inwestora strategicznego (branżowego). Jesteśmy współzałożycielem globalnej firmy doradczej Eight International, co daje nam bezpośredni wgląd w większość rynków światowych. Widzimy, że najlepsze wyceny oferują inwestorzy spoza Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. Ale są też fundusze PE, których strategia zakłada konsolidację danej branży i właśnie pod tym kątem dobierają spółki portfelowe. Mają sektorową specjalizację i mogą liczyć na efekty synergii z przejęcia, a za co za tym idzie – są gotowe zapłacić za aktywo wyższą cenę.

W ostatnich latach dużo mówiło się o wzroście zainteresowania polskimi aktywami inwestorów z Azji. Widać takie zjawisko?

Tak, ale w niespecjalnie dużym stopniu, co wynika np. z preferencji branżowych. Inwestycje chińskie w dużym stopniu dotyczą aktywów technologicznych, a w naszym kraju nie ma ich zbyt dużo. Co nie zmienia oczywiście nieustającego zainteresowania inwestycjami w czystą energię, o których już wspomniałem.

Które ze zmian wymuszonych przez pandemię zostaną z nami na zawsze? Co z pracą zdalną?

Z mojego punktu widzenia, czyli przedsiębiorcy pracującego z przedsiębiorcami, widzę wiele pozytywów. W naszej firmie pracuje ponad 70 osób. Model pracy z domu, a w lepszych pandemicznie okresach pracy hybrydowej, sprawdził się, okazał się efektywny. Wynika to po części na pewno z DNA naszych ludzi, ponieważ stawiamy na osoby przedsiębiorcze i samodzielne, ale miło było przekonać się, że możemy sobie wzajemnie ufać nawet w tak trudnych momentach jak pandemia. Mam wrażenie, że zespół mocniej niż kiedykolwiek zaangażował się we wsparcie klientów. Okazało się, że właśnie teraz będziemy mieć rekordowo dużo pracy. Do tego dochodzą oszczędności kosztowe oraz – patrząc z perspektywy całej gospodarki – pozytywny efekt środowiskowy związany z redukcją emisji dwutlenku węgla na skutek zmniejszonej konieczności dojeżdżania do pracy. Bo jaki jest sens poświęcania czasu na dojazdy, skoro np. rozmowę można odbyć online? W tym roku zawarliśmy pierwszą w historii transakcję przeprowadzoną zupełnie zdalnie – bez fizycznej obecności strony transakcji w naszym kraju. Standardem jest już korzystanie z VDR-ów (Virtual Data Room – aplikacja umożliwiająca zorganizowanie badania due diligence w formie elektronicznej), wirtualnych „company tourów" czy dronów w przypadku zakupu działek czy nieruchomości przez inwestorów zagranicznych.

Wracając do pracy zdalnej – myślę, że w przyszłości z powodzeniem będzie funkcjonował model hybrydowy, poprawiający work-life balance. Musimy tylko nauczyć się, jak znaleźć złoty środek pomiędzy pracą z domu a kontaktami społecznymi, które też przecież są bardzo ważne.

Grzegorz Piechowiak to jeden z założycieli firmy JP Weber. Ekspert ds. fuzji i przejęć oraz inwestycji. Studiował w Würzburgu oraz Jenie, gdzie ukończył kierunek finanse i controlling. W trakcie pracy zawodowej uczestniczył w licznych międzynarodowych projektach oraz szkoleniach w Stanach Zjednoczonych. W JP Weber jako partner zarządzający prowadzi zespół transakcyjny, który kompleksowo obsługuje klientów m.in. przy międzynarodowych transakcjach spółek i wykupach menedżerskich. Świadczył usługi doradcze dla firm z takich branż, jak: motoryzacja, IT, usługi i handel.

Udzielał pan wywiadu „Rzeczpospolitej" ponad rok temu. Jak od tego czasu zmieniła się sytuacja polskiej i światowej gospodarki?

Rok temu była większa niepewność, choć już wtedy zaczynały się pojawiać pozytywne sygnały przemawiające za ożywieniem. Dziś patrzymy na gospodarkę i jej perspektywy bardzo pozytywnie. Dotyczy to zarówno spodziewanej sytuacji w kolejnych miesiącach 2021 r., jak i w roku przyszłym. PKB na świecie będzie rosło. Eksperci z różnych ośrodków badawczych mówią, że przed nami najwyższy wzrost gospodarczy od lat 70. ubiegłego wieku. Już teraz widać, że w porównaniu z kryzysem z lat 2008/2009 powracamy do normalności w dużo szybszym tempie. Wraz ze znoszeniem lockdownów odbicie wydaje się bardzo szybkie i mocne, szczególnie że konsumenci na całym świecie zgromadzili w czasie pandemii olbrzymie oszczędności.

Pozostało 92% artykułu
Biznes po pandemii
Dobre pomysły sposobem na kryzys
Biznes po pandemii
Technologie pozwoliły wielu firmom przetrwać
Biznes po pandemii
Przez ostatni rok pękały kolejne bariery wykluczenia cyfrowego
Biznes po pandemii
Restauracje nie były bierną ofiarą zamykania gospodarki
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biznes po pandemii
Raty online zwiększają sprzedaż w e-commerce