W 2007 r. mBank ogłosił ekspansję zagraniczną. Jakie są jej efekty? W Czechach marka przyciągnęła niemal 780 tys. osób, na Słowacji – 323 tys. Na koniec czerwca tego roku łączna liczba klientów w obu krajach wyniosła nieco ponad 1,1 mln, co stanowi ok. 4,5 proc. udziału w czesko-słowackim sektorze bankowym pod tym względem. Czy to dużo, czy mało?
EKO B4 mbank cCeslak
Jak radzi sobie mBank za granicami Polski?
Na pierwszy rzut oka to liczby, które nie wydają się imponujące. Dla porównania – w Polsce mBank ma ok. 4,5 mln klientów, co oznacza, że z jego usług korzysta statystycznie co ósmy Polak. W przypadku Czech to co czternasty mieszkaniec, zaś w przypadku Słowacji – nawet co szesnasty–siedemnasty.
Zdaniem zarządzających zagranicznymi oddziałami mBanku trzeba jednak mówić o sporym sukcesie. Podczas spotkania z polskimi dziennikarzami w Pradze Paweł Kucharski, dyrektor generalny mBanku Czechy, podkreślał chociażby fakt, że popularność, znajomość czy w ogóle obecności tej marki u naszych południowych sąsiadów trzeba było budować od zera. Bo mBank nie kupił tam żadnego innego kredytodawcy, nie przejął niczyich klientów i systemów, od początku rozwijał się jedynie organicznie. Obecnie zaś zajmuje ósmą i szóstą pozycję odpowiednio w Czechach i na Słowacji (w Polsce to szósta–siódma pozycja pod względem liczby klientów).
Czytaj więcej
Włoska grupa bankowa UniCredit, niegdyś właściciel Pekao, może wrócić do Polski. Tym razem stając się spółką matką dla mBanku. To dobra czy zła informacja dla naszego rynku?