Saga frankowa drenuje banki. Czy uchwała Sądu Najwyższego coś zmieni?

Mleko się już rozlało, banki ponoszą ogromne koszty rezerw na kredyty we frankach. Uchwała Sądu Najwyższego im nie pomoże.

Publikacja: 26.04.2024 04:30

Saga frankowa drenuje banki. Czy uchwała Sądu Najwyższego coś zmieni?

Foto: Adobe Stock

Długo wyczekiwana tzw. uchwała frankowa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, raczej nie zrewolucjonizuje relacji na linii banki – frankowicze. Z ustnego uzasadnienie, odczytanego w czwartek po południu, wynika, że SN orzeka zgodnie z dotychczasowy orzecznictwem TSUE.

Sąd Najwyższy opowiada się za konsumentem

Izba Cywila odpowiadała na sześć pytań dotyczących kluczowych rozstrzygnięć w postępowaniach dotyczących kredytów w CHF. Potwierdziła przykładowo, tzw. teorię dwóch kondycji, wskazując, że nie ma podstaw do żądania wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Stwierdzono też, że bieg przedawnienia roszczeń rozpoczyna się po dniu, gdy kredytobiorca zakwestionował zobowiązanie.

Czytaj więcej

Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują

Takie stanowisko SN jest korzystna dla konsumentów, zgodnie z wyrokami TSUE, jakie ukształtowały linią orzeczniczą w sądach. Przypomnijmy, że obecnie frankowicze wygrywają 99 proc. spraw, a 98 proc. kończy się unieważnieniem umowy kredytowej i nadzieją na uzyskanie tzw. darmowego kredytu.

Z punktu widzenia banków, Sąd Najwyższy wypowiedział się niekorzystnie. Jednocześnie trzeba zdawać sobie sprawę, że banki już od dawna (a dokładniej od 2019 r.) ponoszą ogromne koszty problemy frankowego, zawiązując rezerwy na ryzyko prawne hipotecznych kredytów walutowych.

Według najświeższego raportu NBP, w połowie 2023 r., zakumulowane rezerwy na ten cel w całym sektorze sięgnęły ok. 45 mld zł. A po uwzględnieniu faktu, że część tych rezerw została już wykorzystana (np. na ugody czy rozliczenia z frankowiczami po prawomocnym wyroku sądowym), łączne koszty poniesione przez banki w związku z frankowymi hipotekami można szacować na 55 mld zł. Na koniec 2023 r. kwoty te, według szacunków analityków, wzrosły o 5–10 mld zł.

Fala pozwów frankowiczów urosła

Pod względem nominalnej wartości odpisów na kredyty frankowe rekordowy był rok 2023 r. Tylko banki notowane na giełdzie zawiązały 17,7 mld zł rezerw (wobec ok. 11 mld zł w 2022 r.). Gdyby nie to, łączny ich zysk mógłby przekroczyć nawet 40 mld zł (a skończyło się poniżej 30 mld zł).

Czytaj więcej

Zmiany w zarządzie największego polskiego banku. Nowy wiceprezes PKO

Skąd rekord? Jak wyjaśniają eksperci, rok 2023 r. był wyjątkowy pod względem obfitości wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej korzystnych dla konsumentów. Wówczas zapadały kluczowe orzeczenia, mówiące, że bankom nie należy się wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału i te dotyczące odsetek ustawowych.

Jednocześnie gwałtownie wzrosła liczba kredytobiorców, którzy ze swoją sprawą poszli do sądu. Szacuje się że obecnie liczba pozwów frankowych sięga już ok. 180 tys. wobec 110 tys. na koniec 2022 r. Rośnie też liczba ugód – tylko banki notowane na giełdzie na koniec 2023 r. miały ok. 87,3 tys. polubownych porozumień, dwa razy więcej niż na koniec 2022 r. Ugody są mniej kosztowne dla banków, jednak też są to wymierne koszty.

Końca problemów nie widać

Co się może dziać 2024 r.? – Banki wciąż muszą dowiązywać rezerwy na kredyty w CHF – komentuje Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ. – Prawdopodobnie nie będą one tak wysokie jak w 2023 r., choć wiele zależy od tego, jak wiele osób, które już spłaciło swój kredyt, zdecyduje się na nowo otworzyć sprawę i pójść do sądu – zaznacza.

– Spodziewamy się mniejszych odpisów niż w minionym roku – ocenia też Marta Czajkowska-Bałdyga, analityczka Ipopema Securities. – Oczywiście nadal one będą relatywnie duże – mówi ekspertka. Jej zdaniem wpływać będzie na to i powrót do gry kredytów już spłaconych, i bardziej atrakcyjna (i bardziej kosztowna na banków) oferta ugód.

W I kwartale pięć banków najbardziej obciążonych problemem frankowym poniosło niemal 3,4 mld zł kosztów z tego tytułu. Największe rezerwy zawiązał PKO BP – ok. 1,34 mld zł, a w całym 2023 r. było to 5,4 mld zł. W przypadku mBanku było to odpowiednio 1,06 mld zł i 4,9 mld zł, a w przypadku Banku Millennium – 0,56 mld zł i 2,8 mld zł.

Banki mogłyby być większe

Z szacunków „Rzeczpospolitej” wynika, że już w co najmniej czterech bankach wartość skumulowanych rezerw w ponad 100 proc. pokrywa portfel aktywnych kredytów w CHF. Chodzi o Pekao, ING Bank Śląski, BNP Paribas a także mBank. Ciekawe, że o ile jeszcze niedawno uważano, że 100 proc. pokrycia aktywnego portfela może być punktem końcowym sagi z frankami. Teraz nikt nie podejmuje się wyznaczyć granicy dla rezerw banków.

O tym jako kosztowny dla sektora jest problem frankowy, mówił w niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Cezary Stypułkowski, prezes mBanku. Swego czasu ten bank udzielił 86 tys. kredytów w CHF, a dotychczasowe rezerwy na ryzyko prawne sięgnęły 12 mld zł. – Gdyby te 12 mld zł zostało w banku i mogło służyć jako kapitał, moglibyśmy z tego udzielić między 600 a 900 tys. kredytów hipotecznych. Mało tego, to by spowodowało, że mBank byłby wielkości największego banku w Polsce, czyli PKO BP – opisywał Stypułkowski.

Długo wyczekiwana tzw. uchwała frankowa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, raczej nie zrewolucjonizuje relacji na linii banki – frankowicze. Z ustnego uzasadnienie, odczytanego w czwartek po południu, wynika, że SN orzeka zgodnie z dotychczasowy orzecznictwem TSUE.

Sąd Najwyższy opowiada się za konsumentem

Pozostało 95% artykułu
Banki
Frankowa kontrofensywa banków. Nie warto jej lekceważyć
Banki
Bank Pekao SA z ofertą EKO kredytu mieszkaniowego
Banki
Czy polskie banki chcą brać udział w odbudowie Ukrainy? Oto wyniki badań
Banki
Część członków RPP kruszeje w sprawie wiosennych obniżek stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Banki
Ostatni wielki rosyjski bank państwowy zostanie odcięty od zachodnich rynków