– Donald Trump obiecał „Make America Great Again" [ponownie uczynić Amerykę wielką – red.], a prezydent Biden próbuje zrealizować tę obietnicę – pisze Fareed Zakaria w dzienniku „Washington Post" o planie odnowy infrastruktury, który porównuje do New Deal – planu odbudowy Ameryki stworzonego przez Franklina Roosevelta, dzięki któremu wyprowadził Amerykę z Wielkiej Depresji. Propozycja prezydenta Bidena przywodzi też na myśl lata 50. i 60., kiedy to przez inwestycje w infrastrukturę Ameryka królowała na arenie światowej jako gospodarcza potęga.
Faktem jest, że plan odbudowy infrastruktury zaproponowany przez prezydenta Joe Bidena jest pierwszym od pięciu dekad tak kompleksowym planem inwestycyjnym. Nie jest tani. Wydatki w nim przewidziane opiewają na 2,3 biliona dolarów. Część funduszy na jego realizację ma być pozyskana m.in. ze zwiększenia podatku korporacyjnego z 21 na 28 procent.
Amerykańskie produkty
Biden nie tylko chce wpompować pieniądze w drogi, mosty i tunele, lotniska i porty, których stan w wielu regionach kraju pozostawia wiele do życzenia, stawiając Stany Zjednoczone na 13. miejscu na świecie, jeśli chodzi o stan infrastruktury.
Plan ten ma być realizowany z uwzględnieniem zmian klimatycznych i ochrony środowiska. Stąd np. nowe drogi i mosty będą budowane tak, aby mogły wytrzymać ulewne deszcze i inne niekorzystne zmiany pogodowe związane ze zmieniającym się klimatem.
Biden stawia też na rozwój innowacyjności i nowoczesnych technologii, szczególnie tych przyjaznych dla środowiska. Stąd w planie znalazły się: propozycja stworzenia 500 tys. stacji ładowania dla elektrycznych samochodów, fundusze na rozszerzenie dostępu do internetu w całym kraju oraz wyposażenie laboratoriów badawczych. Zdaniem Bidena ponad 2 biliony dolarów przeznaczone na rozwój infrastruktury stworzy miliony miejsc pracy, również dla związkowców, którzy stanowią podstawę sektorów produkcyjnych w USA.