Według magazynu "Forbes" po pokonaniu pandemii, Nowa Zelandia staje się tak bogatym krajem, że trzeba zarobić co najmniej 2,8 miliona dolarów, aby zostać członkiem jednego procenta najbogatszych mieszkańców wysp. To stawia Nową Zelandię na czwartym miejscu na świecie pod względem tego wskaźnika, po Monako, Szwajcarii i Stanach Zjednoczonych. Ale nie tylko pieniądze sprawiają, że świat zazdrości czterem milionerom Kiwi (popularna nazwa Nowozelandczyków).
Od grudnia 2020 r paszport Nowej Zelandii stał się trzecim wśród najbardziej wpływowych paszportów na świecie, zgodnie z Passport Index, który mierzy zdolność obywateli różnych krajów do podróżowania bez wiz. Dlatego bogaci ludzie z całego świata oferują obecnie miliony inwestycji za prawo do przeprowadzki do Nowej Zelandii.
W szczytowym momencie tego zainteresowania, co 30 sekund, ktoś ze Stanów Zjednoczonych odwiedzał krajową stronę imigracyjną. Chętnych nie brakuje, choć opłaty związane z taką przeprowadzką wynoszą 2,2 miliona dolarów, a cała procedura trwa od trzech do czterech miesięcy.
„Liczba wniosków imigracyjnych jest „poza skalą" - powiedział "Forbes'owi" dyrektor nowozelandzkiego oddziału Sotheby's International Realty Mark Harris.
Ci, którzy mieli szczęście przenieść się do Nowej Zelandii, żyją teraz bez ograniczeń, tak jak przed epidemią. Od września wszystkie bary i restauracje działają. Odbywają się koncerty, imprezy sportowe i spotkania biznesowe. Jedynie na początku tego miesiąca miała miejsce krótkotrwała kwarantanna.