Popularność mobilności miejskiej w modelu „sharing" (z ang. współdzielonym), która jeszcze rok temu dynamicznie rosła, drastycznie się skurczyła – zdalna praca i nauka oraz ograniczony pandemią ruch w aglomeracjach mocno uderzyły w operatorów takich pojazdów. Np. w segmencie bike-sharingu liczba wypożyczeń spadła o kilkadziesiąt procent.
„Elektryki" w odwrocie
Jedną z ofiar stał się car-sharing, w tym rozwijane w jego ramach floty samochodów elektrycznych. Nad Wisłą z pięciu operatorów oferujących „elektryki" został już tylko jeden – innogy. Ale i on, wedle nieoficjalnych informacji, szuka kupca dla tego segmentu swojej działalności. W ub.r. swój biznes zamknęła wrocławska Vozilla, z e-aut wycofały się też eCar od Taurona oraz GreenGoo, a kupiony przez PGE operator 4Mobility, po elektrycznych próbach m.in. w Rzeszowie, zahamował takie projekty. Eksperci nie mają wątpliwości, że przy dużej rynkowej konkurencji i braku wystarczających zachęt finansowych ze strony rządu car-sharing zasilany prądem nie jest opłacalny. To dlatego na ulicach dziś królują spalinowe auta na minuty. Ale i tu pandemia mocno namieszała. Z rynku wycofało się (w konsekwencji cenowej walki i spadku popytu) litewskie CityBee.
Jednak branża daje sobie mimo wszystko radę. W 4Mobility zapewniają, że od II kwartału 2020 r., po pierwszej fali pandemii, spółka notuje stały wzrost klientów oraz przychodów. W połowie grudnia operator miał o 23 proc. więcej zarejestrowanych użytkowników niż w okresie lipiec–grudzień 2019 r. Liczba rezerwacji urosła zaś o ok. 15 proc. 4Mobility zwiększyło w III kw. przychody w ujęciu rok do roku o ok. 30 proc.
– Przy wybuchu pierwszej fali pandemii, czyli wiosną, kiedy nastąpił lockdown, odnotowaliśmy pewne spadki. Zgodnie z przypuszczeniami było to jednak krótkotrwałe. Po zniesieniu obostrzeń administracyjnych związanych z reżimem sanitarnym nasi klienci szybko do nas wrócili. Notujemy też stały wzrost nowych użytkowników naszej aplikacji. Zapewne korzystają z naszych pojazdów, chcąc minimalizować ryzyko zakażenia w środkach transportu zbiorowego – komentuje Paweł Błaszczak, prezes 4Mobility. Spółka ma już 400 aut, a po tym jak w ub.r. weszła do Wrocławia, teraz rusza z usługami w Krakowie.
Wyzwanie od rywala przyjmuje Panek. Największa sieć car-sharingu uruchomiła właśnie pionierski model wynajmu, w którym to sam klient zdecyduje, czy chce płacić za przejechany kilometr, czas podróży czy też w formule mieszanej.