Temat tzw. repolonizacji mediów został podjęty przed polityków Prawa i Sprawiedliwości po wygranej przez Andrzeja Dudę drugiej turze wyborów prezydenckich. Głos w tej sprawie zabierali m.in. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski czy sztabowiec Dudy Przemysław Czarnek. Jeszcze przed drugą turą wypowiedział się w tej kwestii prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Przeczytaj: Czarnek: Ręka do współpracy Andrzeja Dudy została odrzucona
Jarosław Gowin w TVN24 powiedział, że temat repolonizacji mediów nie był dotąd dyskutowany w obozie Zjednoczonej Prawicy. - Ale ta dekoncentracja, czy nawet repolonizacja, musi się dokonywać metodami rynkowymi. Jesteśmy dumni, gdy polski przedsiębiorca kupuje np. hutę stali należącą do zagranicznego koncernu. Na podobnej zasadzie, jeśli naturalne mechanizmy wolnorynkowe doprowadzą do większego spluralizowania mediów i większego udziału kapitału polskiego, to jest zjawisko pozytywne - mówił.
Gowin jako przykład podał Radio Zet, kupione w zeszłym roku przez Agorę od Czech Media Invest. - To jest bardzo dobry przykład. Ale jeszcze raz podkreślam - to nie jest tak, że to jest agenda całego obozu Zjednoczonej Prawicy. To jest na razie postulat jednego ministra, czy - szerzej - jednego środowiska politycznego w ramach ZP - mówił były wicepremier, dodając, że ustawowej repolonizacji sobie nie wyobraża.
- To byłoby całkowicie sprzeczne z prawem unijnym, natomiast są takie mechanizmy, które z powodzeniem są stosowane w krajach, które są dobrym punktem odniesienia, jeśli chodzi o standardy demokratyczne, chociażby Niemcy. Tam w Niemczech, we Francji, są pewne zapisy dekoncentracyjne. Dekoncentracja służy pluralizmowi - zauważył.