Sebastian Kościelnik nieumyślnie naruszył zasady ruchu drogowego i doprowadził do wypadku, w którym obrażenia odnieśli premier Beata Szydło i szef jej ochrony – orzekł w czwartek Sąd Rejonowy w Oświęcimiu. Sprawę warunkowo umorzył, uznając, że do zdarzenia przyczynili się także „inni uczestnicy ruchu", czyli funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu (dziś Służba Ochrony Państwa).
Sąd złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez kierowców BOR z art. 177 kodeksu karnego, a więc o spowodowanie wypadku.
Ustalił kluczową i kontrowersyjną kwestię, a mianowicie, że rządowa kolumna nie miała włączonych sygnałów dźwiękowych, tylko świetlne – nie była więc uprzywilejowana w ruchu. Sąd dał wiarę dwóm niezależnym świadkom będącym najbliżej miejsca wypadku oraz monitoringowi.
– Nie ma wątpliwości, że gdyby takie sygnały były używane, to pokrzywdzony i świadkowie by je słyszeli – argumentowała sędzia Agnieszka Pawłowska.
Ustalenia sądu stoją w sprzeczności z relacją funkcjonariuszy BOR, którzy jako świadkowie twierdzil, że używali sygnałów dźwiękowych.