Mają powstać „bezpieczne korytarze” dla turystów. Konserwatywny premier Kyriakos Micotakis prowadził niedawno rozmowy na ten temat z szefami rządów ośmiu państw. Austria, Czechy, Dania, Norwegia, Australia, Izrael, Nowa Zelandia, Singapur – w nich ujrzał szansę na ratowanie kluczowego dla Grecji sektora gospodarki.
Sezon ma się zacząć 1 lipca, pierwsze hotele i restauracje mogą się otworzyć miesiąc wcześniej. Już trwa powolne odmrażanie, podzielone na wiele etapów.
Greckie wyspy są wciąż odcięte od świata. – Bez specjalnych papierów nie możemy się udać do Pireusu czy Aten. I nie można przypłynąć do nas, będzie tak prawdopodobnie do 1 czerwca – mówi „Rzeczpospolitej” Panajotis Karanikas, szef gazety codziennej „Kikladiki”, wychodzącej na 20-tysięcznym Naxos, największej wyspie archipelagu Cyklad. Do Naxos przypływa w normalnych warunkach kilka promów dziennie, z Pireusu zajmuje im to około pięciu godzin. W sezonie latają też co najmniej trzy samoloty dziennie ze stołecznego lotniska.
Jedna piąta Greków żyje dzięki turystyce, w zeszłym roku przyniosła 18 mld euro (10 proc. PKB), teraz rząd szacuje, że do 8 mld.